Zawiodły procedury - tak w skrócie można określić wczorajszą, spóźnioną reakcję Rządowego Centrum Bezpieczeństwa dotyczącą wichury na Podhalu. Mieszkańcy regionu otrzymali alerty SMS o niebezpiecznym wietrze dopiero po godz. 16:00, kilka godzin po pierwszej tragedii. Potężna wichura spowodowała śmierć pięciu osób.

Jak usłyszał reporter RMF FM Kacper Wróblewski od Piotra Błaszczyka z Rządowego Centrum Bezpieczeństwa, SMS-y są wysyłane po tym, jak Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej ogłasza alert II stopnia.

Do południa i chwilę po południu obowiązywał I stopień zagrożenia jeżeli chodzi o wiatr i w takiej sytuacji alert RCB nie jest wysyłany - powiedział Piotr Błaszczyk, wyjaśniając, dlaczego mieszkańcy Podhala nie otrzymali wcześniej informacji o zagrożeniu.

Do sprawy odniósł się również rzecznik IMGW Grzegorz Walijewski. O godz. 15:30 poryw wiatru przekroczył 90 km/h, w związku z tym synoptyk podjął decyzję, aby wydać ostrzeżenie II stopnia - powiedział.

"Być może obecne procedury wymagają zmian"

O tę sprawę pytany był we wtorek minister spraw wewnętrznych i administracji Marcin Kierwiński. RCB bazuje w tego typu działalności informującej o niebezpieczeństwie na podstawie danych IMGW. Dane IMGW mówiły o pierwszym stopniu zagrożenia, które - według procedur - nie kwalifikuje się do tego, żeby jeszcze na tym etapie wysyłać SMS-y. Natomiast jak tylko, po interwencji RCB i małopolskiego centrum (zarządzania) kryzysowego, sytuacja została zidentyfikowana jako bardzo, bardzo poważna - SMS-y zostały wysłane na teren całej Małopolski - mówił.

Szef MSWiA zapowiedział, że po rozmowie, którą odbył w poniedziałek z szefem RCB, przeprowadzony zostanie przegląd procedur na styku IMGW, RCB i wojewódzkich centrów zarządzania kryzysowego - tak, żeby, jak podkreślił, "priorytetyzację prognoz pogodowych zbudować na nowo". Dodał, że być może obecne procedury wymagają zmian.

Tragiczny bilans wichur

Od soboty na Podhalu wiał z południa huraganowy wiatr, który wraz z napływem zwrotnikowego ciepła przyniósł saharyjski pył.

W nocy z niedzieli na poniedziałek wiatr przybrał na sile. Na szczytach wiało w porywach z prędkością do 130 km/h, a w Zakopanem porywy wiatru przekraczały 80 km/h. Drzewa zostały powalone przez wiatr m.in. na drogę prowadzącą z Zakopanego do Morskiego Oka. Powalone drzewa zatarasowały także trakt w Dolinie Chochołowskiej.

W poniedziałek doszło także do tragicznych zdarzeń. W parku w Rabce-Zdroju konar przygniótł 6-latkę i dwie kobiety. W Zakopanem drzewo śmiertelnie przygniotło 9-latka, a na zakopiańskiej Olczy złamany konar runął na auto kierowane przez kobietę. 23-latka zginęła na miejscu.