Dla efektownego zdjęcia turyści w Tatrach ryzykują życiem swoim i swoich dzieci. Lód na Morskim Oku jest bardzo cienki, a mimo to w weekend świąteczny wielu urządzało sobie przechadzki po zamarzniętej tafli jeziora.
Chociaż Morskie Oko jest zamarznięte, to jednak lód pozostaje bardzo cienki. Tafla ledwo zamarzła, a ocieplenie, które dotarło do Polski w ostatnich dniach, dodatkowo osłabiło lód.
Jak widać na zdjęciach, wielu osobom brakuje wyobraźni. Turyści, ryzykując życiem swoim, a często i swoich dzieci, licznie wchodzili na zamarznięte Morskie Oko.
Wchodzenie na taflę Morskiego Oka, szczególnie teraz, kiedy mamy odwilż, to nie jest dobry pomysł. Ten lód jest mocno namoknięty, tworzą się kieszenie z wodą. Jeżeli nie załamiemy tego lodu, to nawet po kolana możemy wpaść do wody, która jest na jego powierzchni. To nie jest środek zimy, lód nie jest gruby. Wtedy lód często osiąga 70 cm, a nawet metr grubości - mówił Tomasz Zając z Tatrzańskiego Parku Narodowego w rozmowie z reporterem RMF FM.
Zając dodał, że w świąteczny weekend w Tatrach doszło do zjawiska inwersji. Oznacza to, że w górach było cieplej niż na dole, np. w Zakopanem. Temperatura przy Morskim Oku wynosiła nawet plus 10 stopni Celsjusza.
Tam, gdzie są wypływy czy dopływy to lód jest cieniutki, może mieć raptem kilka centymetrów. W miejscach zacienionych jest grubszy, natomiast nigdy nie mamy pewności, czy w miejscu, w którym stoimy, lód jest pewny i stabilny, nie powinniśmy na niego w ogóle wchodzić - podkreślił rozmówca RMF FM.
Możemy wpaść pod lód, lód może się zamknąć i nie będziemy mieli możliwości wyjścia na powierzchnię. Woda jest bardzo zimna. Nawet jeśli się wydostaniemy, możemy wpaść w hipotermię. Pomoc powinna zostać udzielona natychmiastowo, niestety w pobliżu nie zawsze będzie ktoś, kto jest w stanie nam pomóc - mówił Tomasz Zając z TPN.
Tatrzańskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe już od końca listopada przestrzega turystów przed wchodzeniem na zamarznięte jeziora.