Powódź w Polsce zaczęła zbierać śmiertelne żniwo. O pierwszej osobie, która zginęła, poinformował w niedzielę rano w Kłodzku premier Donald Tusk. Z kolei zwłoki mężczyzny bez wewnętrznych obrażeń znaleziono w korycie potoku w Bielsku-Białej w Śląskiem - ustalił reporter RMF FM.
Mamy pierwszy potwierdzony zgon przez utonięcie, w powiecie kłodzkim - poinformował na konferencji prasowej w Kłodzku Donald Tusk.
Szef rządu nie podał bliższych szczegółów, w jakich okolicznościach doszło do śmierci wspomnianej osoby.
Aspirant Tobiasz Fąfara z Komendy Powiatowej Policji w Kłodzku powiedział później, że chodzi o śmierć mężczyzny w miejscowości Krosnowice.
Otrzymaliśmy takie zgłoszenie, ale nasi funkcjonariusze na razie nie są w stanie dotrzeć do Krosnowic, ponieważ miejscowość jest zalana. Nie mamy żadnych ustaleń w tej sprawie. Nie wiemy, jakie był okoliczności i przyczyny śmierci - powiedział policjant.
Reporter RMF FM ustalił wczesnym popołudniem, że zwłoki mężczyzny bez wewnętrznych obrażeń znaleziono w korycie potoku w Bielsku-Białej w Śląskiem. Poziom wody w potoku wynosił wtedy 25 centymetrów, ale w nocy był wielokrotnie wyższy.
Prokuratura wyjaśnia okoliczności zgonu mężczyzny. Na razie nie wiadomo, co było bezpośrednią przyczyną jego śmierci.
Premier podkreślił podczas porannej konferencji, że sytuacja jest dramatyczna w wielu miejscach i zaapelował o wykonywanie rekomendacji służb ws. ewakuacji.
Najbardziej dramatyczna jest w Kotlinie Kłodzkiej, w powiecie kłodzkim, to jest Stronie Śląskie i Lądek - mówił.
Premier powtórzył apel do mieszkańców, aby nie lekceważyć zagrożenia i nie odmawiać ewakuacji. Podkreślił, że zwlekanie z ewakuacją może spowodować niebezpieczeństwo nie tylko dla obywateli, ale też dla służb, które będą musiały przeprowadzać ewakuację później, w znacznie trudniejszych warunkach.
Dramatyczny apel Tomasza Kammela w obliczu powodzi. Stracił kontakt z mamą