Zarzut usiłowania zabójstwa swojej partnerki usłyszał 42-latek, który miał celowo doprowadzić do wybuchu butli gazowej w Ścinawie na Dolnym Śląsku. Kobieta została ciężko ranna.

REKLAMA

Jak informuje dziennikarz RMF FM Paweł Pyclik, śledczy ustalili, że w ostatni poniedziałek, późnym wieczorem mężczyzna podpalił butlę z gazem. W ten sposób w mieszkaniu doszło do wybuchu, a potem pożaru. 42-latek był tam ze swoją 57-letnia partnerką.

Oboje trafili do szpitali. On został lżej ranny. Kobieta jest w ciężkim stanie w Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich.

Podejrzany usłyszał dziś zarzut usiłowania zabójstwa. Prokuratura informuje, że jest za wcześnie, by mówić o jego motywie.

Dodaje też, że zachowanie mężczyzny było niebezpieczne dla pozostałych mieszkańców bloku, których ewakuowano. Może mu grozić nawet dożywocie.

Policjant po służbie pomógł mieszkańcom się ewakuować

Na miejscu zdarzenia pierwszy był funkcjonariusz z Komendy Powiatowej Policji w Lubinie, który mieszka w bliskim sąsiedztwie.

"Kiedy tylko usłyszał huk dobiegający z trzeciego piętra, natychmiast pobiegł ustalić przyczynę. W mieszkaniu w którym doszło do wybuchu, zastał dwie kobiety. Właścicielkę i sąsiadkę, która również zaniepokojona hałasem przyszła sprawdzić co się stało" - przekazali policjanci w komunikacie.

57-letnia właścicielka mieszkania miała widoczne ślady poparzenia.

Policjant natychmiast pomógł opuścić mieszkanie obu kobietom, informując jednocześnie pozostałych lokatorów o konieczności pilnej ewakuacji. W czasie wybuchu w bloku przebywały 22 osoby. Po opuszczeniu budynku przez wszystkich mieszkańców, nastąpił wybuch butli z gazem, całkowicie niszcząc mieszkanie na trzecim piętrze, w którym chwilę wcześniej przebywały kobiety.

"Funkcjonariusz, znając rysopis sprawcy podany przez świadków, zauważył go, kiedy stał około 100 metrów od tego bloku, obserwując pożar. Policjant zatrzymał podejrzanego, jak się okazało 42-letniego mieszkańca Ścinawy. Był poparzony. Został przekazany w ręce patrolu prewencji, a następnie pod asystą funkcjonariuszy przewieziony przez zespół pogotowia ratunkowego do szpitala" - podkreślono w komunikacie.