Związki królewskiej rodziny Sobieskich ze Śląskiem to temat najnowszej wystawy, którą od wtorku będzie można oglądać w Muzeum Narodowym we Wrocławiu. Zaprezentowana zostanie na niej m.in. słynna Madonna Sobieskich - dzieło, które na co dzień znajduje się w katedrze wrocławskiej.

REKLAMA

Kuratorką wystawy jest Małgorzata Macura. Wyjaśnia, że ekspozycja odsłania kulisy pojawienia się królewiczów Sobieskich na Śląsku na przełomie XVII i XVIII wieku.

Jej głównym bohaterem jest Jakub Ludwik Sobieski, najstarszy syn Jana III Sobieskiego i Marii Kazimiery d'Arquien. Królewska para liczyła, że ich syn stanie się sukcesorem korony, a Sobiescy będą trwać jako potężna dynastia królewska. Stało się jednak inaczej. Przeznaczeniem Jakuba nie był Wilanów, a Oława i Żółkiew - mówi Macura.

Prawa do Oławy królewicz uzyskał w 1691 roku dzięki małżeństwu z Jadwigą Elżbietą Neuburską. Początkowo miasto nie było stałą rezydencją księcia. Stało się nią dopiero po przegranej elekcji na króla Rzeczpospolitej Obojga Narodów w 1697 r. Jakub objął wówczas oławski zamek po Ludwice Anhalckiej, matce ostatniego śląskiego Piasta, i rezydował na nim z przerwami do 1734 r. Angażował się też w życie kulturalne Wrocławia i Oławy, podobnie jak jego bracia - Aleksander i Konstanty Sobiescy - wyjaśniła Macura.

Na kameralnej wystawie zaprezentowanych zostanie kilkanaście artefaktów związanych z rodziną Sobieskich, które zachowały się na Dolnym Śląsku. Jedną z najważniejszych prac będzie słynna Madonna Sobieskich, która została wypożyczona z katedry wrocławskiej. Obraz do dziś otaczany jest kultem i jest ważny dla lokalnej społeczności, stąd postanowiliśmy opowiedzieć jego historię, tym bardziej, że wokół fundacji obrazu narosło wiele legend - mówiła kuratorka. Jej zdaniem, dużą atrakcją dla zwiedzających będzie możliwość zobaczenia obrazu bez aplikacji w formie sukienki, w której znajduje się on na co dzień w jednym z ołtarzy bocznych katedry.

Wyeksponowane zostaną także bezpośrednie ślady obecności królewiczów Sobieskich na Śląsku, które zazwyczaj są ukryte w katedralnym skarbcu. Będzie to m.in. kilka figurek z kości słoniowej, które pochodzą z XVII wieku i należały niegdyś do samego Jana III oraz jego wnuczki Marii Klementyny. W XVIII wieku polecono je oprawić w hebanowe szkatuły w formie ołtarzyków. Do katedry podarował je Jakub Sobieski oraz jego córka Maria Karolina.

Podczas przygotowań do wystawy w pracowni konserwacji dokonano niezwykle ciekawego odkrycia - znaleziono bowiem nazwisko złotnika Johannesa Chmurowskiego, który wykonał srebrne aplikacje dekorujące szkatuły. To odkrycie cieszy tym bardziej, ponieważ do tej pory dzieła tego złotnika uznawaliśmy za niezachowane - wskazała Macura.

Zwiedzający będą mogli zobaczyć również obiekty związane z rodziną Sobieskich, które pojawiły się na Dolnym Śląsku po zakończeniu II wojny światowej.

Wraz z przesunięciem granic ze wschodu na zachód nastąpiła migracja ludności, a tym samym dzieł sztuki. Do Wrocławia zostały przekazane obiekty z lwowskich instytucji kultury, m.in. z Muzeum Jana III Sobieskiego we Lwowie. Stamtąd dotarło do Wrocławia kilkanaście listów, które były ręcznie pisane przez Marię Kazimierę do syna Jakuba w języku francuskim. Zaprezentujemy jeden z tych listów z dość ciekawym wątkiem, ponieważ opisuje on przygotowania do ślubu z Ludwiką Karoliną Radziwiłłówną, która była jedną z najbardziej pożądanych, ale i stawiających na swoim kobiet tamtych czasów, o czym przekonał się sam książę - tłumaczyła kuratorka.

Macura zwróciła uwagę, że dzieła sztuki przekazywane były na Dolny Śląsk nie tylko na poziomie instytucjonalnym. Pamiątki związane z Sobieskimi pojawiły się tu także w wyniku inicjatyw przesiedlanej ludności. Jednym z ciekawszych eksponatów będzie zegar wypożyczony z kościoła w Dziesławiu, na którego cyferblacie namalowano "Bitwę Pod Parkanami". Obiekt ten ofiarował sam Jan III Sobieski do sanktuarium w Rudkach na Kresach Wschodnich. Zegar przetrwał tylko dzięki determinacji kresowian przesiedlonych na Dolny Śląsk po zakończeniu II wojny światowej - podkreśliła kuratorka.

Dzisiaj mamy świadomość dramatu sytuacji, w której naród ukraiński się znajduje, zagrożeń, które generuje ten konflikt i siłą rzeczy patrzymy z ogromną troską i obawami na to, co dzieje się u naszego wschodniego sąsiada, a że Lwów, co zrozumiałe, jest dla nas szczególnie bliski, stąd dedykujemy tę wystawę bohaterskiemu narodowi ukraińskiemu, tej wspólnej pamięci, którą razem musimy pielęgnować - podsumował dyrektor Muzeum Narodowego we Wrocławiu Piotr Oszczanowski.

Ekspozycja będzie czynna do 22 maja.