34-latek zatrzymany we Wrocławiu do kontroli drogowej, bez zażenowania powiedział policjantom, że od 15 lat regularnie przyjmuje marihuanę i uprawia ją na własny użytek. Badanie wykazało, że pod wpływem tej substancji prowadził samochód. O jego dalszym losie zdecyduje sąd.
Podczas kontroli policjanci zwrócili uwagę na nerwowe zachowanie i stan, w jakim 34-latek prowadził osobową toyotę. Ich podejrzenia potwierdził test, który wykazał, że mężczyzna jest pod wpływem środków odurzających. W portfelu miał lufki ze śladami marihuany, a w domu blisko 150 porcji suszu.
Mężczyzna przyznał, że o poranku, chwilę przed wyruszeniem w drogę palił marihuanę. Powiedział policjantom, że od blisko 15 lat regularnie przyjmuje marihuanę i uprawia na własny użytek krzaki konopi. 34-latek nie był gołosłowny i dobrowolnie wydał mundurowym kilkaset porcji handlowych suszu - poinformował mł. asp. Rafał Jarząb z Komendy Miejskiej Policji we Wrocławiu.
Mężczyzna nie tylko palił susz, raczył się również wyrobami cukierniczymi zawierającymi THC, które rzekomo otrzymywał od zaprzyjaźnionego kolegi.
Teraz o dalszym losie mężczyzny zdecyduje sąd. Za kierowanie w stanie po użyciu środków odurzających grozić mu mogą 3 lata więzienia, a za posiadanie znacznej ilości substancji zabronionych do 10 lat.