Policjanci i żołnierze pracowali na miejscu niedzielnego wybuchu w Wojsławicach w powiecie radomskim. Jak ustalono, doszło tam najprawdopodobniej do detonacji niewybuchu z czasów II wojny światowej. Do sprawy w Porannej rozmowie w RMF FM odniósł się rzecznik rządu Piotr Müller. "Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych sprawdziło - nie było żadnego obiektu, który by przelatywał w tym czasie" - wyjaśnił, nawiązując do głośnego incydentu z rosyjską rakietą, która spadła na teren Polski i została odnaleziona dopiero po kilku miesiącach.
Krótki komunikat ws. niedzielnej eksplozji opublikowała Komenda Wojewódzka Policji w Radomiu. Jak wyjaśniono, ok. 21.30 do Wojewódzkiego Centrum Powiadamiania Ratunkowego wpłynęło zgłoszenie od mieszkańców podradomskiej miejscowości o huku dochodzącym z okolic pobliskiego lasu.
"Na miejsce skierowano policjantów, którzy zabezpieczyli miejsce i wspólnie z wojskiem wykonują czynności" - podkreślono.
Według wstępnych ustaleń, doszło do detonacji niewybuchu z czasów II wojny światowej. Nie zidentyfikowano osoby, która do niej doprowadziła.
Sprawę eksplozji skomentował gość Porannej rozmowy w RMF FM - rzecznik rządu Piotr Müller. Wczoraj wieczorem odbyły się rozmowy pana premiera, pana prezydenta Andrzeja Dudy, ministra obrony narodowej, premiera Kaczyńskiego, ministra Kamińskiego. W takich sytuacjach reagujemy - zapewnił. Jak dodał, Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych sprawdziło, czy w czasie, gdy doszło do eksplozji, w przestrzeni powietrznej pojawił się jakiś obiekt i wykluczyło taką ewentualność.
Najprawdopodobniej był to wybuch ładunku z czasów II wojny światowej. Ktoś odkopał ten ładunek i doprowadził do jego detonacji - uspokajał w RMF FM rzecznik rządu.