W czasie Świąt Wielkanocnych w części miejscowości w Polsce pojawiają się przy Grobach Pańskich żołnierze przebrani w stroje naśladujące orientalne umundurowanie, upodabniający się fizycznie do ciemnolicych i brodatych Turków. Na Mazowszu można ich spotkać między innymi w miejscowości Góra w powiecie płockim, w gminie Staroźreby. Do turków upodabniają się tam strażacy miejscowej Ochotniczej Straży Pożarnej.

REKLAMA

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video

​Wielkanocna tradycja na Mazowszu: Turki w Górze. "Szable i padanie"

Podstawa to strój Turka. Sprawdzamy, czy jest czysty, czy nic się nie urwało, czy guziki są wszystkie na miejscu. Najważniejszy element to kolor khaki z czerwonymi wypustkami, do tego są spodnie z lampasami. Każdy z nas ma taki strój, ubieramy się w niego w Wielki Piątek, około 17:45 - opisuje Mirosław Pomoryn z Ochotniczej Straży Pożarnej. O strój dba się bardziej niż o mundur w wojsku - dodają jego koledzy-strażacy.

Tradycja będzie kultywowana w tym roku po dwóch latach przerwy spowodowanej pandemią. Mieszkańcy byli zawiedzeni, że przez dwa lata nie było Turków, niektórzy mówili: "Co to za Święta, jak nie ma Turków" - podkreślają.

Według jednego z lokalnych przekazów, tradycja rozpowszechniła się za sprawą Zakonu Rycerskiego Grobu Bożego w Jerozolimie, który pojawił się w Polsce w XII wieku. Zakon spopularyzował budowanie w okresie Wielkiego Tygodnia symbolicznych grobów Jezusa i wystawianie przy nich straży naśladujących rzymskich żołnierzy, którzy z rozkazu Poncjusza Piłata strzegli złożonego w grobie ciała Chrystusa. Wiele osób opisując tę tradycję przywołuje także pielgrzymki do Grobu Pańskiego w Jerozolimie.

/ Michał Dobrołowicz / RMF FM
/ Michał Dobrołowicz / RMF FM
/ Michał Dobrołowicz / RMF FM
/ Michał Dobrołowicz / RMF FM
/ Michał Dobrołowicz / RMF FM
/ Michał Dobrołowicz / RMF FM
/ Michał Dobrołowicz / RMF FM
/ Michał Dobrołowicz / RMF FM

Padanie w czasie mszy rezurekcyjnej. "Musimy być zgrani"

W Górze wartę przy grobie pełni ośmiu mężczyzn. Obecnie zespół spotyka się w miejscowej siedzibie OSP, która mieści się naprzeciwko kościoła. W Wielki Piątek grupa zbiera się przed godziną 18.00, gdy rozpoczyna się Liturgia Męki Pańskiej.

Punktem kulminacyjnym obrzędowości paschalnej jest msza rezurekcyjna o poranku, w Wielką Niedzielę. W czasie procesji turki asystują księdzu niosącemu monstrancję, ale najważniejszy dla nich moment następuje podczas podniesienia Najświętszego Sakramentu. Wykonują wtedy efektowne padnięcie, nazywane w ich żargonie "efektem posadzki". Muszą przy tym narobić dużo huku, uderzając szablami i halabardami w podłogę, a także odegrać strach, lęk, niedowierzanie i zdziwienie, bowiem tak, według biblijnych opisów, zachowali się pilnujący grobu rzymscy żołnierze na wiadomość o zmartwychwstania Jezusa. Opowiadają, że "trochę się stresują przed tą akcją, żeby dobrze wypadła", ale nie ćwiczą wcześniej. Mają to już przepraktykowane i opanowane. Sprawdzają tylko, czy mają wystarczająco dużo miejsca w niewielkim kościółku i padają "na jeden strzał" - sygnał dany przez "generała". Po chwili, na kolejny znak dowódcy, podrywają się i wybiegają z kościoła - czytamy na stronach Mazowieckiego Szlaku Tradycji.

Musimy być zgrani. Ksiądz jeden ruch robi monstrancją, my na jeden znak padamy na twarz, na ziemię. Chodzi o efekt. To musi być głośny strzał, nogami na ziemię, by był efekt, to wyraz niedowierzania, że Jezus zmartwychwstał - tłumaczą strażacy-ochotnicy z miejscowości Góra. Legenda mówi, że ten zwyczaj pochodzi z 1863 roku, gdy polskie wojska wracały z bitwy pod Wiedniem. Padnięcie trwa 10-15 sekund. Po nim wybiegamy z kościoła, ksiądz modli się dalej. Nie musimy tego trenować, są wśród nas osoby, które kultywują tę tradycję od ponad dwudziestu lat. Mój kolega Andrzej w tym roku ma trzydziestą trzecią Wielkanoc w życiu, gdy będzie za turka - opisują strażacy.