Były szalenie popularne w latach 90. Później korzystało z nich coraz mniej osób. Teraz wracają do łask. W Warszawie studnie oligoceńskie nie tylko mają być remontowane, ale w planach jest też otwieranie nowych ujęć wody. Miasto traktuje je strategicznie. W razie wojny mają służyć jako alternatywne źródło dostępu do pitnej wody.

REKLAMA

/ Michał Radkowski / RMF FM
/ Michał Radkowski / RMF FM
/ Michał Radkowski / RMF FM
/ Michał Radkowski / RMF FM
/ Michał Radkowski / RMF FM
/ Michał Radkowski / RMF FM
/ Michał Radkowski / RMF FM
/ Michał Radkowski / RMF FM

Reaktywacja studni oligoceńskich w Warszawie. Wydawało się, że już nikt nie będzie z nich korzystał, bo miasto od lat konsekwentnie zapewnia, że woda z kranu jest smaczna i bezpieczna dla zdrowia.

Mimo to cały czas można spotkać ludzi z baniakami, którzy chodzą do ujęć wody oligoceńskiej. W stolicy jest ich aż 69.

O jakości wody ze studni oligoceńskiej decyduje m.in. głębokość. W Warszawie źródło znajduje się aż 200 metrów pod ziemią.

Mieszkańcy chwalą wody oligoceńską przede wszystkim ze względu na smak. Podkreślają, że zupełnie inaczej smakuje herbata robiona na jej bazie.

Studnie oligoceńskie są jednak coraz częściej zamykane, a z ich remontem władze dzielnic wcale się nie spieszą. Od pół roku nie działa punkt na Bielanach przy ul. Wolumen. Ujęcie się zapiaszczyło. Koszt naprawy oszacowano na ponad 300 tys. zł.

Będzie jednak wykonany nowy odwiert, bo miasto stawia teraz na studnie oligoceńskie. Mają być zabezpieczeniem dla mieszkańców na wypadek sytuacji kryzysowych i służyć jako alternatywne źródło wody pitnej.

Tu studnie są awaryjnymi punktami poboru wody na wypadek wojny. Sam byłem w Ukrainie i widziałem na własne oczy, jak np. po bombardowaniach, gdy w mieście nie było wody, mieszkańcy korzystali z tych odwiertów, choć kilka lat wcześniej władze tych miast miały w planach ich zamykanie - opowiada Grzegorz Pietruczuk, burmistrz warszawskich Bielan.

Teraz zapowiada, że jeszcze w tym roku w jego dzielnicy ma być otwarta nowa studnia oligoceńska. A to spory wydatek. Budowa nowego źródła wody to nawet 1,5 mln zł. Pieniądze mają się jednak znaleźć, bo prezydent stolicy Rafał Trzaskowski w marcu ogłosił program "Warszawa chroni". To pakiet działań i inwestycji zapewniających ochronę mieszkańcom na wypadek wojny.