Dwóch ratowników medycznych zostało pobitych i skopanych podczas interwencji na warszawskim Żoliborzu. Medyków zaatakował mężczyzna, który prawdopodobnie był pod wpływem środków odurzających. Uszkodzony został też ambulans.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Dwuosobowy zespół ratownictwa został wezwany do mężczyzny leżącego na chodniku w pobliżu centrum handlowego Arkadia. Według informacji mężczyzna był nieprzytomny.
Na miejscu okazało się, że ok. 30-letni, bardzo postawny mężczyzna jest upojony alkoholem i prawdopodobnie pod wpływem środków odurzających. Podczas udzielania pomocy mężczyzna odzyskał świadomość i zaczął brutalnie atakować ratowników. Jednego poważnie uderzył w klatkę piersiową, drugi ma wybity bark - obaj byli bici pięściami i kopani.
Ratownikom udało się schować przed napastnikiem w ambulansie i zamknąć w samochodzie. Wtedy agresor zaczął atakować karetkę - wybił szybę i zniszczył drzwi. Mężczyznę zatrzymali dopiero policjanci.
Jeden z ratowników musi zostać na obserwacji w szpitalu, drugi złożył wyjaśnienia na policji.
Z jednym z poszkodowanych ratowników udało się porozmawiać naszemu reporterowi - Mariuszowi Piekarskiemu. Na pytanie, kiedy pacjent zaczął reagować agresywnie, ratownik odpowiedział: On nie dał się w ogóle zbadać. Nie chciał podać swoich danych osobowych. Nie będę cytować, co powiedział na hasło "chcę pana zbadać". Słów by brakowało w języku polskim.
Później mężczyzna zaczął uderzać ratowników: Agresja, kopanie, próba wybicia szyby. Na pokładzie trwała regularna walka - opowiadał ratownik.
Pytany o to, czy wróci jutro do pracy, medyk powiedział, że mimo ataku cały czas pracuje. Cały czas jestem na dyżurze. (...) Do godziny 7 rano pełnie normalnie dyżur 24-godzinny - zaznaczył.
Dyrekcja pogotowia zapowiada, że będzie walczyć o odszkodowanie za zniszczenie ambulansu, a także dla pobitych ratowników.