Co dziesiąty wyjazd karetki pogotowia w Warszawie jest nieuzasadniony. W ubiegłym roku 12 tysięcy wyjazdów było do pacjentów, których stan nie powodował zagrożenia życia lub nie było pacjenta we wskazanym miejscu. Do tego prawie 15 tysięcy wyjazdów było odwoływanych, gdy zespół ratownictwa był już w drodze. Takie dane podaje dyrekcja stołecznego pogotowia ratunkowego.
Dyrekcja pogotowia wiąże ten stan z przeniesieniem dyspozytorni ratownictwa medycznego ze stacji pogotowia do urzędu wojewódzkiego. Po tej reformie rośnie liczba nieuzasadnionych wyjazdów lub zawracanych karetek w trakcie interwencji - mówi dr Karol Bielski szef stołecznego pogotowia.
I to jest efekt pracy dyspozytorskiej. Okazuje się, że w trakcie ktoś nie dopytał, nie dowiedział się, w międzyczasie coś się zadziało. Być może to jest związane też z taką chęcią jak najszybszego zareagowania i pozbycia się odpowiedzialności - uważa dr Bielski.
Szef stołecznego pogotowia przyznaje, że sytuacja pogarsza się, bo coraz więcej osób traktuje wezwanie karetki jako krótszą albo wręcz jedyną ścieżkę dostania się do lekarza. Ale tu też jest rola dyspozytora - mówi. Ludzie nie mają łatwej możliwości dotarcia do lekarza, nie radzą sobie w swojej osobistej sytuacji zdrowotnej, następuje pogorszenie stanu zdrowia. Jedyny ratunek to pogotowie. I w tym momencie karetka powinna jechać. Ale my nie powinniśmy doprowadzać do takiej sytuacji. Ratownictwo medyczne powinno być wykorzystywane do stanu nagłego zagrożenia życia i zdrowia - podkreśla dr Bielski.
W ubiegłym roku stołeczne pogotowie wyjeżdżało średnio ponad 700 razy na dobę. 80 karetek przejechało prawie 4 mln kilometrów.