Pięć zarzutów usłyszał młody mężczyzna, który w poniedziałek w nocy po pościgu w okolicach Pruszkowa wpadł w ręce stołecznych policjantów. 24-latek staranował radiowóz i próbował potrącić funkcjonariuszy, którzy użyli broni. Postrzelona została jedna z nastoletnich pasażerek w ściganym samochodzie.
Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Szymon Banna przekazał we wtorek, że 24-letni Kamil D., który w poniedziałek uciekał przed policją i jechał pod prąd autostradą A2 w Pruszkowie, usłyszał zarzuty. W wyniku akcji policjantów postrzelona w udo została 15-latka, która trafiła do szpitala.
Kamil D. podejrzany jest o czynną napaść na funkcjonariuszy, niezatrzymanie się do kontroli drogowej, jazdę samochodem, mimo orzeczonego zakazu, a także o spowodowanie zagrożenia katastrofy w ruchu lądowym oraz zagrożenia dla zdrowia i życia przewożonych pasażerek.
Prok. Banna. podkreślił, że Kamil D. w chwili zatrzymania był trzeźwy. Z uzyskanej opinii biegłego z zakresu badań toksykologicznych wynika, że nie pozostawał on pod wpływem środka odurzającego - dodał.
Prokuratura wystąpiła z wnioskiem o tymczasowy areszt na okres trzech miesięcy. Wniosek ten zostanie rozpoznany przez Sąd Rejonowy w Pruszkowie.
W poniedziałek krótko po północy policjanci z Pruszkowa chcieli zatrzymać do kontroli osobowego peugeota. Kierowca nie zatrzymał się i uderzył autem w radiowóz. Potem zaczął uciekać. Gdy wreszcie się zatrzymał, do auta podbiegli policjanci. Wtedy kierowca gwałtownie ruszył. Policjanci oddali strzały ostrzegawcze w opony auta. Kierowca kontynuował ucieczkę i jechał pod prąd autostradą. Jego ucieczka zakończyła się dachowaniem - mówił w poniedziałek rzecznik stołecznej policji podinsp. Robert Szumiata.
W samochodzie oprócz 24-letniego kierowcy była też 17-latka, której - jak podkreśliła policja - nic się nie stało i trafiła do rodziców, oraz 15-latka, która została postrzelona w udo. Została przewieziona do szpitala. Jej życiu nic nie zagraża - podkreślił podinsp. Szumiata.