Kilkuset samorządowców protestowało w piątek w Warszawie przeciwko gigantycznym podwyżkom cen energii. Mieli oni transparenty, na których widniały nie tylko wyliczenia podwyżek za prąd, ale i hasła z dominującym słowem "ciemność". Manifestacja zakończyła się złożeniem petycji w Kancelarii Premiera.
Protestujący spotkali się w piątek o godzinie 12:30 przed Sejmem. Następnie przeszli przed Kancelarię Prezesa Rady Ministrów. W proteście wzięło udział około 300 - 400 osób, to wójtowie, burmistrzowie i prezydenci miast, a także radni i pracownicy urzędów. Nietrudno zgadnąć, skąd przyjechali, ponieważ każda grupa miała tabliczkę z nazwą miejscowości i liczbami - wyliczeniami, o ile więcej zapłacą za prąd.
U mnie w Wołominie po przetargu jest "tylko" 400 proc. (podwyżki - przyp. red.) - mówiła reporterowi RMF FM burmistrz Elżbieta Radwan. Proszę spojrzeć na te transparenty dookoła: 600, 700, 900. To jest matrix, tak bym to nazwała - dodała.
Na transparentach, oprócz wliczeń podwyżki za prąd, widniały hasła z dominującym słowem "ciemność". Pojawiały się informacje, ile miasta straciły w ostatnich latach na decyzjach rządu, choćby na Polskim Ładzie.
Uważam, że jest to zmowa, która chce doprowadzić samorząd do sytuacji krytycznej. Ale tak naprawdę nie nas, tylko naszych mieszkańców, nasze szkoły i przedszkola - mówił Jerzy Łużniak, prezydent Jeleniej Góry.
Gospodarz dolnośląskiego miasta przyznał, że dostał ofertę na przyszły rok o 776 proc. większą, co dla Jeleniej Góry oznacza 88 mln złotych więcej tylko za prąd.
Samorządowcy są przyciśnięci do ściany niebotycznymi podwyżkami cen energii - mówił w rozmowie z radiem RMF24 prezydent Sopotu Jacek Karnowski.
Wydrenowane budżety samorządowe nie udźwigną takich podwyżek. Przed chwilą żegnałam się z burmistrzem Sieniawy (w woj. podkarpackim - przyp. red.), który otrzymał ofertę podwyżki rzędu 900 proc. Jak ta gmina ma złożyć budżet? Prosimy o interwencję - czy to będzie zamrożenie cen na poziomie przed-przetargowych, czy innych, zostawiamy do dyspozycji premiera - mówiła wójt Izabelina Dorota Zmarzlak.
My mamy dość drogi prąd, bo płacimy 509 zł za megawatogodzinę. Gdyby ta cena była na poziomie 600 zł, to jest dla nas podwyżka, z którą możemy sobie poradzić. Zwłaszcza, że jest inflacja i wojna - my to rozumiemy i też nie oczekujemy cudów. Otrzymałam jednak ofertę podwyżki o 345 proc., przez co cena za megawatogodzinę od przyszłego roku wyniesie ponad 1700 zł. Zastanawiamy się już, które latarnie wyłączyć - mówiła Zmarzlak naszemu reporterowi.
Samorządowcy twierdzą, że rząd drenuje budżety miast od lat, a teraz jeszcze próbuje zrzucić odpowiedzialność za brak węgla i zmusić do jego dystrybucji.
Myślę, że jeśli gazu zabraknie, to pewnie pójdą do samorządów z apelem, żebyśmy tankowce budowali - stwierdziła ironicznie jedna z protestujących. Samorządowcy zaznaczają, że nie uchylają się od pomocy w dystrybucji węgla, byle rząd dał narzędzia i za to zapłacił.
Protest zakończył się około godziny 14:00 przemówieniami liderów Ruchu Samorządowego TAK! Dla Polski przed Kancelarią Premiera i złożeniem tam petycji.
Premier Mateusz Morawiecki deklarował wczoraj, że rząd nie zostawi samorządów samych sobie. Przypomniał swoje deklaracje, że do samorządów ma trafić dodatkowo 13,7 mld zł.
W przyszłym tygodniu mamy poznać szczegóły propozycji specjalnej taryfy, która ma ochronić samorządy przed wielokrotnymi podwyżkami cen energii elektrycznej - wynika z zapowiedzi rzecznika rządu Piotra Müllera, choć, jak przyznał, projekt nie jest jeszcze gotowy.
Jakieś podwyżki będą, ale będą dużo niższe - dodał Müller.
Nie mamy już czasu na to, żeby słuchać obietnic. Czekamy na realizację obietnic - mówi Arkadiusz Chęciński, prezydent Sosnowca.