Stacje Kontroli Pojazdów w Warszawie i okolicach nie przyjmą dziś żadnego kierowcy. Wszystko przez strajk w prawie wszystkich stołecznych stacjach diagnostycznych. Powód? Zwrócenie uwagi na rażąco niskie stawki za przeglądy techniczne samochodów, niezmieniane od 19 lat.
Dziś większość warszawskich stacji kontroli pojazdów nie będzie wykonywać badań technicznych. Przedsiębiorcy działający w tej branży od dawna apelują do rządu o podniesienie opłat za przeglądy, które nie były zmieniane od 19 lat.
Akcja to już kolejny protest, który ma zwrócić uwagę na sytuację diagnostów.
Jak podała Polska Izba Stacji Kontroli Pojazdów, protestować będzie ok. 70 ze 116 stacji kontroli pojazdów w Warszawie. Co ważne, ta liczba może się jeszcze zwiększyć, bo do akcji dołączają kolejne miejsca.
PISKP dostaje sygnały, że protestować chcą również stacje z innych regionów. Na razie nie podaje jednak konkretnych liczb pokazujących, jak będzie wyglądała środowa akcja poza Warszawą.
Diagności chcą, by opłata za badanie samochodu wzrosła - w obliczu inflacji - z obecnych 98 do 184 zł. Od wielu miesięcy przypominają o tym w pismach adresowanych do rządu.
Na stacji z 98 złotych zostaje ok. 64 złote. Po odliczeniu VAT-u i podatku dochodowego musi jeszcze pokryć pozostałe koszty: wynagrodzenie pracowników, podatek od nieruchomości, urządzenia, księgowość, serwis kas fiskalnych. Jak dobrze pójdzie to z takiego badania przedsiębiorcy zostaje ok. 10 złotych - mówi Marcin Barankiewicz z Polskiej Izby Stacji Kontroli Pojazdów.
Jak ustalił reporter RMF FM, resort infrastruktury na razie nie planuje zmiany stawki za przegląd samochodu. Uzasadnia to tym, że cały czas powstają nowe stacje i diagności zawsze będą mieć pracę, bo badania okresowe są obowiązkowe.
W samo południe przedsiębiorcy z Warszawy, prowadzący stacje kontroli pojazdów, jednocześnie zalogowali się do systemu CEPiK i zaczęli wpisać dane samochodów, których przeglądy przeprowadzili w ciągu ostatnich dwóch dni.
Dziennikarz RMF FM Mariusz Piekarski poinformował po godzinie 12:00, że akcja diagnostów nie sparaliżowała systemu CEPiK. Wszyscy użytkownicy ewidencji pojazdów i kierowców mają dostęp do baz danych - potwierdził nam minister Cieszyński.
Kierowcom, którzy robili badanie auta w poniedziałek albo we wtorek, na wszelki wypadek radzono mieć ze sobą dowód rejestracyjny samochodu z wbitym stempelkiem lub papierowe zaświadczenie. Z tego dokumentu będzie wynikało, że pojazd był na stacji pojazdów i ma aktualne badania. To będzie zabezpieczało kierowcę, co potwierdził Mariusz Ciarka, rzecznik policji, dodając, że z powodu protestu nawet bez takiego zaświadczenia policjanci wykażą się dziś pobłażliwością.
W ostateczności kierowca - jeśli nie będzie miał przy sobie takiego zaświadczenia - zostanie zobowiązany, żeby je dowieźć na komisariat policji - wyjaśnił w rozmowie z dziennikarzem RMF FM Mariuszem Piekarskim.
Gorzej mają kierowcy, którym dziś kończy się ważność przeglądu. Muszą szukać otwartej stacji kontroli pojazdu. Za brak ważnego badania technicznego grozi 1500 zł mandatu.