12 osób usłyszało prokuratorskie zarzuty po piłkarskim finale Pucharu Polski Lech Poznań-Raków Częstochowa. Na błoniach Stadionu Narodowego doszło do starć kibiców z policją. Fani Lecha próbowali wejść na stadion z zabronionymi przez organizatorów z dużymi flagami.
Zatrzymani mają odpowiadać za czynny udział w zbiegowisku. Kolejne zarzuty dotyczą naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariuszy.
Część zatrzymanych jest też podejrzanych o znieważenie funkcjonariuszy.
Prokuratura chce też, by zatrzymani odpowiadali dodatkowo za chuligaństwo - to podnosi wysokość kar.
Wobec dziesięciu osób orzeczono policyjne dozory.
W sumie policjanci podczas zajść koło Stadionu Narodowego zatrzymali 18 osób. Dwie zostały świadkami, a cztery będą odpowiadać za przestępstwa niezwiązane z meczem - za 3 posiadanie narkotyków, a jedna była poszukiwana do osadzenia w zakładzie karnym.
Do zajść doszło w poniedziałek. Na stadion nie została wpuszczona grupa kibiców z dużymi flagami. Zakaz ten prowadziła stołeczna straż pożarna.
"Stanowisko Komendy Miejskiej PSP o zakazie wnoszenia większych flag uderza w piękno sportu, jest niezrozumiałe i powoduje więcej szkód niż pożytku" - napisał tuż przed rozpoczęciem niedzielnego finału Pucharu Polski prezes PZPN Cezary Kulesza.
Zdobywcą piłkarskiego Pucharu Polski po wygranej z Lechem Poznań 3:1 został Raków Częstochowa.