Samolot gaśniczy rozbił się w Bielawie koło Warszawy. Pilot został zabrany przez śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.
Do wypadku doszło w Bielawie w powiecie piaseczyńskim. W powiecie piaseczyńskim doszło do awaryjnego lądowania samolotu dromader, który gasił pożary na terenie powiatu otwockiego - powiedział bryg. Karol Kroć, rzecznik prasowy Mazowieckiego Komendanta Wojewódzkiego PSP. Dodał, że prawdopodobnie z przyczyn technicznych pilot podjął decyzję o awaryjnym lądowaniu, które niestety skończyło się wywrotką.
Maszyna lądowała awaryjnie na polu i w trakcie tego manewru spadła dachem do dołu - informował serwis remiza.pl.
Pilot został przetransportowany do szpitala śmigłowcem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.
Pilot jest przytomny, ale w czasie awaryjnego lądowania doznał obrażeń - dowiedział się dziennikarz RMF FM, Michał Dobrołowicz. Jak poinformowała Justyna Sochacka, rzecznik LPR, pilot został zabrany przez śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego do szpitala w Warszawie. Pilot jest w stanie stabilnym, natomiast na szczegółową diagnostykę trzeba poczekać - podała Sochacka.
Maszyna, którą pilotował, to dromader, czyli samolot gaśniczy, należący do Lasów Państwowych. W awionetce doszło do awarii silnika w czasie, gdy pilot monitorował sytuację w lasach w okolicy Piaseczna.
W tej części Polski obowiązuje teraz trzeci, najwyższy poziom zagrożenia pożarowego. W miejscu wypadku pracuje jeszcze policja, która będzie wyjaśniać okoliczności wypadku.
Samolot jest tak zniszczony, że prawdopodobnie nie będzie nadawał się do użytku, co stanowi poważny problem dla służb pożarniczych. To był jedyny samolot do gaszenia pożarów, który był w gestii Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Warszawie, co stanowi pewien kłopot ze względu na zagrożenie pożarami. Wprawdzie dzisiaj jest ono na średnim poziomie, natomiast przy tak wysokich temperaturach będzie rosło z dnia na dzień, jeśli nie pojawią się opady - przestrzegł rzecznik RDLP Maciej Pawłowski.