Sześciu studentów afrykanistyki UW i ich wykładowczyni wrócili do Polski z Nigerii, gdzie spędzili cały miesiąc pod nadzorem nigeryjskich władz. Grupa została zatrzymana w trakcie antyrządowych demonstracji, odbywających się w Kano na północy Nigerii.

REKLAMA

Uwolnieni polscy studenci, którzy wcześniej byli zatrzymani w Nigerii, wylądowali w poniedziałek na Lotnisku Chopina w Warszawie, gdzie czekały na nich rodziny.

Uwolnienie studentów i ich bezpieczny powrót do Polski determinowało nasze działania w ostatnich tygodniach. Tu na uczelni powołałem specjalną grupę, która każdego dnia dzwoniła, mailowała, szukając możliwości dotarcia do odpowiednich władz w Nigerii. Wykorzystywaliśmy każdy możliwy kanał dotarcia. Ta praca w końcu się opłaciła. Wszyscy są już w kraju - poinformował Polską Agencję Prasową rektor UW Alojzy Z. Nowak. Podziękował też wszystkim osobom zaangażowanym w proces uwolnienia.

Dziękuję wszystkim, którzy swoim działaniem i mądrością nam w tym pomogli: MSZ, służbom dyplomatycznym i pozadyplomatycznym obu stron, dziennikarzom, rodzicom i wszystkim pomagającym pracownikom UW z kanclerzem na czele - powiedział rektor Nowak, a wtóruje mu kanclerz UW Robert Gray, który nazwał operację polskich służb "jedną z najlepszych akcji dyplomatycznych".

W niewłaściwym miejscu o niewłaściwym czasie

Polskie służby zaangażowane w rozmowy w władzami nigeryjskimi, konsekwentnie przekonywały stronę nigeryjską, że studenci przebywali w Nigerii w ramach wymiany akademickiej i znaleźli się przypadkowo w niewłaściwym miejscu - tłumaczył, twierdząc równocześnie, że studenci przez cały okres przetrzymywania byli traktowani dobrze.

Jak mówi Gray, wszystkie koszty związane z pobytem studentów w Afryce, na wszystkich etapach zatrzymania i powrotu do kraju, zobowiązał się pokryć Uniwersytet Warszawski.

Kanclerz podkreślił, że przed wyjazdem studentów z Polski na początku sierpnia nie było żadnych oficjalnych informacji, które wskazywałyby, że w miejscu docelowym (Uniwersytet Bayero w Kano), do którego jechali studenci, jest niebezpiecznie. Pierwsze protesty antyrządowe wybuchły w momencie, gdy studenci byli już w drodze do Nigerii - przypomniał kanclerz.

Zaznaczył również, że od początku co do okoliczności zatrzymania studentów spływały sprzeczne informacje z różnych źródeł. Do samego końca polskim służbom ani uczelni nie przekazano podstaw zatrzymania. Ostatecznie studenci nie usłyszeli żadnych zarzutów, a postępowanie sądowe zostało umorzone - powiedział Grey. I dodał, że Uniwersytet Warszawski nie zerwał współpracy z Uniwersytetem Bayero, jednak uczelnia uważnie przeanalizuje tę umowę oraz procedury dotyczące wyjazdów do krajów pozaeuropejskich.

O zatrzymaniu przez władze Nigerii siedmiorga Polaków (6 studentów Uniwersytetu Warszawskiego i ich wykładowczyni) w trakcie antyrządowych demonstracji, które odbywały się w stanie Kano na północy kraju, poinformował 7 sierpnia Reuters za rzecznikiem nigeryjskich sił bezpieczeństwa.

Zatrzymani przebywali w hotelu, nie trafili do aresztu, nie postawiono im też zarzutów.