W środę większość warszawskich stacji kontroli pojazdów nie będzie wykonywać badań technicznych. Przedsiębiorcy działający w tej branży od dawna apelują do rządu o podniesienie opłat za przeglądy, które nie były zmieniane od 19 lat. Środowa akcja to już kolejny protest, który ma zwrócić uwagę na sytuację diagnostów.

REKLAMA

Jak podała Polska Izba Stacji Kontroli Pojazdów, w środę protestować będzie ok. 70 ze 116 stacji kontroli pojazdów w Warszawie. Co ważne, ta liczba może się jeszcze zwiększyć, bo do akcji dołączają kolejne miejsca.

PISKP dostaje sygnały, że protestować chcą również stacje z innych regionów. Na razie nie podaje jednak konkretnych liczb pokazujących, jak będzie wyglądała środowa akcja poza Warszawą.

Co ważne, utrudnienia w funkcjonowaniu stacji mogą występować także dziś i jutro. "Przedsiębiorcy zdecydowali, żeby w dniach poprzedzających protest tj. 24 i 25 kwietnia (poniedziałek i wtorek) przeprowadzić przegląd i konserwację łącza internetowego oraz sieci komputerowej. Z tego powodu w tych dniach badania techniczne trzeba będzie robić w trybie awaryjnym. Następnie wszyscy prześlą dane z trybu awaryjnego w środę 26 kwietnia o godz. 12.00" - czytamy w komunikacie PISKP zapowiadającym protest.

Jak już informowaliśmy, diagności chcą, by opłata za badanie samochodu wzrosła - w obliczu inflacji - z obecnych 98 do 184 zł. Od wielu miesięcy przypominają o tym w pismach adresowanych do rządu.

Jak ustalił reporter RMF FM, resort infrastruktury na razie nie planuje zmiany stawki za przegląd samochodu. Uzasadnia to tym, że cały czas powstają nowe stacje i diagności zawsze będą mieć pracę, bo badania okresowe są obowiązkowe.