Ropa w Wiśle? W miniony czwartek pracownik Zarządu Zieleni Miejskiej zauważył tłuste ropopochodne plamy w rejonie biofiltra przy ulicy Zaruskiego w Warszawie. Służby ustalają, czy zanieczyszczenie rzeki było wynikiem awarii czy celowego działania.
Plamy ropopochodnej cieczy zauważył w porcie pracownik warszawskiego Zarządu Zieleni Miejskiej. Wezwani na miejsce strażacy z jednostki chemicznej założyli specjalne rękawy, by zanieczyszczenia nie przedostały się do Wisły.
Awaria lub czyjaś bezmyślność była przyczyną zanieczyszczenia 4 stycznia kanału w Łazienkach Królewskich i Portu Czerniakowskiego. Pracownik zauważył tłuste ropopochodne plamy w rejonie biofiltra przy ul. Zaruskiego. Na miejsce wezwano strażników z Oddziału Ochrony Środowiska - poinformowała dzisiaj warszawska Straż Miejska.
Ustalono, że ciecz spłynęła do portu z kanału biegnącego przez Czerniaków. Idąc tym tropem funkcjonariusze dotarli do ulicy Melomanów, gdzie prawdopodobnie spuszczono ciecz do kanału.
Natychmiast podjęliśmy interwencję, zostały wezwane odpowiednie służby, część akwenu została wygrodzona specjalnym rękawem, próbki skierowaliśmy do badań laboratoryjnych, na szczęście okazało się, że badania te nie wykazały żadnej niebezpiecznej substancji -powiedziała RMF MAXX Karolina Kwiecień-Łukaszewska z warszawskiej zieleni
Część zanieczyszczeń zatrzymała się na biofiltrze rozstawionym przez straż pożarną, ale tłuste plamy zaczęły wyciekać do wody i spływać do Wisły. Sytuacja stwarzała duże zagrożenie dla ptactwa wodnego, ryb, a także dla osób korzystających z atrakcji w porcie i użytkowników barek mieszkalnych.
Sytuacja została ostatecznie opanowana przez stołecznych strażaków.