Sąd tymczasowo aresztował 42-latka z Pragi Północ, który bił swoją 5-letnią córkę. Dziewczynka miała stłuczenia ciała oraz urazy okolicy lędźwiowej i obu pośladków. Trafiła już do placówki opiekuńczej. Za nieudzielenie pomocy odpowie 30-letnia matka dziecka.
Policjantów wezwał dyrektor przedszkola na warszawskiej Pradze, po tym jak jedna z opiekunek zauważyła na ciele pięciolatki niepokojące obrażenia. Podejrzewała, że dziecko doświadczyło przemocy.
Na miejsce wezwano zespół ratownictwa medycznego, który potwierdził obrażenia na ciele dziecka. Dziewczynka, w obecności opiekunki, została przewieziona do szpitala, gdzie lekarz sprawdził jej stan zdrowia.
Po uzyskaniu opinii lekarskiej policjanci zdecydowali o umieszczeniu kilkulatki w placówce interwencyjnej i wszczęli procedurę "Niebieskiej Karty - poinformowała kom. Paulina Onyszko, oficer prasowa Komendy Rejonowej Policji Warszawa VI.
Rodzina od dwóch lat była objęta nadzorem kuratora. Dzielnicowi przeprowadzili wywiad środowiskowy w miejscu zamieszkania dziecka, zgromadzili zeznania świadków i dokumentację fotograficzną.
W ubiegły czwartek rodzice dziecka zostali zatrzymali.
W prokuraturze 42-letni ojciec usłyszał zarzut narażenie córki na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu oraz spowodowanie u niej uszczerbku na zdrowiu. Sąd, na wniosek policjantów i prokuratury, zastosował wobec mężczyzny tymczasowy areszt na 3 miesiące. Mężczyźnie grozi do 5 lat więzienia.
Matka dziewczynki odpowie za nieudzielenie pomocy dziecku, którego życie i zdrowie było zagrożone. Prokurator zastosował wobec niej policyjny dozór połączony z zakazem kontaktowania się i zbliżania do dziecka. Sąd może skazać kobietę na 3 lata więzienia.
O losie dziewczynki, która przebywała w placówce interwencyjnej, zdecyduje sąd.
Policja apelujemy do wszystkich o reagowanie na przemocy w rodzinie. Krzyki, wyzwiska, płacz dziecka za ścianą, powinny być sygnałem do podjęcia działania.