"Będziemy grać, wzorując się na stylu Barcelony" - zapowiada w RMF FM prezes drugoligowego Znicza Pruszków Marcin Grubek. Ten mazowiecki klub ma dostać za transfer Roberta Lewandowskiego do Barcelony około dwóch milionów złotych. Właśnie w Zniczu kapitan reprezentacji Polski 16 lat temu stawiał pierwsze kroki w dorosłym futbolu.
Dodatkowe pieniądze, jakie mają wpłynąć do Znicza Pruszków, klub planuje przeznaczyć przede wszystkim na rozwój akademii piłkarskiej i pierwszego zespołu.
W akademii trenuje obecnie ponad 700 młodych zawodników. Najmłodsi mają 5 lat. Mam tzw. notatnik prezesa. Zacząłem od czterech nazwisk chłopców, których mam wpisanych jako tych, którzy mogą pójść w ślady Roberta Lewandowskiego. Teraz jest tam siedem nazwisk. To są chłopcy od 15. do 18. roku życia - opisuje w rozmowie z RMF FM prezes Znicza Pruszków Marcin Grubek.
Opłaty za elektryczność i oświetlenie są ogromne. Zapalenie jupiterów na jeden mecz kosztowało 3-4 tysiące złotych, teraz kosztuje około 7 tysięcy złotych - wylicza prezes Znicza Pruszków. Koszty wody do podlewania boisk, koszty granulatu na sztuczne płyty, koszty konserwacji tego wszystkiego. Pieniądze są znaczące, my się z nich bardzo cieszymy, ale nie są to pieniądze, które ustawią klub na kolejnych 10 lat. My na te pieniądze nie liczyliśmy, kierujemy się zwykle tym, co jest tu i teraz - dodaje.
Marzy nam się gra ofensywna, tak jak gra Barcelona, pięknie, stosując grę otwartą. To trudny element, bo żaden zespół w drugiej lidze ta nie gra. Życie nauczyło nas szybko pokory, przegraliśmy w sobotę 0:4 z Siarką Tarnobrzeg, Siarka odrobiła lekcję, my otwarcie mówimy, że chcemy grać piłkę ofensywną - podkreśla w rozmowie z RMF FM Marcin Grubek.
Po sobotnim 0:4 z Siarką Tarnobrzeg, Znicz Pruszków okazję do rehabilitacji ma w najbliższy piątek. Wtedy rozegra mecz z Radunią Stężyca.
Na weekendowych treningach na boiskach Znicza pojawiło się jeszcze więcej niż zwykle dzieci. Według wielu rodziców, był to efekt transferu Roberta Lewandowskiego.