Policja cały czas prowadzi śledztwo w sprawie pożaru pawilonów na jednym z warszawskich bazarków. Przy ul. Gotarda, gdzie na co dzień zakupy robią mieszkańcy Służewca, trwa wielkie sprzątanie.

REKLAMA

Pożar wybuchł w nocy z 20 na 21 września. Ogień strawił doszczętnie 12 drewnianych budek, które będą musiały zostać usunięte, gdyż nie nadają się już do naprawy.

Z właścicielami budek i mieszkańcami rozmawiał reporter RMF FM Kacper Wróblewski.

Wszystko ogień zabrał, co człowiek miał tutaj. Trzydzieści lat mąż tu pracował, z tatą zaczął, jak miał 15 lat, a ja z mężem pracuję 20 lat - mówiła właścicielka jednego ze stoisk.

"Kupuje tu warzywa, mięso, wędlinę. Mieszkam tu 30 lat", "Bywam tu raz, dwa razy w tygodniu. Jestem w mega szoku. To jest tutaj na Mokotowie jedno z takich ostatnich miejsc, gdzie można kupić zdrową żywność" - mówili mieszkańcy.

Jak informuje Rada Osiedla Służewiec Południowy na bazarku przy Gotarda powoli "wraca życie". Część budek już działa, w niektórych nie ma prądu, w niektórych nie działają terminale kart i można płacić tylko gotówką.

W internecie trwa zbiórka na uratowanie bazarku. Jak twierdzą jej inicjatorzy Spółdzielnia Mieszkaniowa Służewiec chce w miejscu pawilonów postawić apartamentowiec. Zebrane pieniądze mają być przeznaczone m.in. na pomoc prawną czy organizację protestów przeciwko budowie nowoczesnego budynku. Petycja w obronie tego miejsca trafiła do Rady Warszawy.