Zarzuty związane z naruszeniem ustawy o imprezach masowych usłyszała załoga prywatnej karetki, która w miniony weekend w Warszawie próbowała wwieźć na stadion Polonii zakazane środki pirotechniczne. Kobieta i mężczyzna, którzy tego dnia obsługiwali ambulans, nie przyznali się do winy.
Do zdarzenia doszło w minioną niedzielę po południu.
Policjanci zabezpieczający mecz pomiędzy Polonią Warszawa a Ruchem Chorzów, zatrzymali dwuosobową załogę prywatnego pogotowia ratunkowego.
Karetka pogotowia na sygnale prbowaa wwie rodki pirotechniczne na stadion przy ulicy Konwiktorskiej.Policjanci z Oddziau Prewencji Policji biorcy udzia w zabezpieczeniu dzisiejszego meczu pomidzy Poloni Warszawa a Ruchem Chorzw, zatrzymali 2-osobow zaog... pic.twitter.com/L00TzODskR
Policja_KSPNovember 24, 2024
Jak informuje reporter RMF FM, 52-latka odmówiła składania wyjaśnień, a 21-latek, który kierował ambulansem należącym do prywatnej firmy, powiedział, że nie miał pojęcia, co było w torbach, które znajdowały się w karetce.
Policjanci ustalili, że wcześniej podejrzani odebrali je z jednej z kamienic przy ulicy Targowej na warszawskiej Pradze.
Podejrzenie funkcjonariuszy wzbudziło to, że karetka wjeżdżała na teren stadionu Polonii z włączonymi sygnałami, mimo że nie było żadnego zgłoszenia o tym, iż ktokolwiek w tym miejscu potrzebuje pomocy.
Kiedy rozpoczęli rozmowę z kierowcą, ten był wyraźnie zdenerwowany. Okazało się, że student kierunku medycznego nie ma uprawnień do kierowania ambulansem.
W przeszukanych torbach znaleziono później 160 sztuk środków pirotechnicznych, 29 kombinezonów malarskich i 20 zapalniczek.
Kobieta i mężczyzna usłyszeli zarzuty związane z naruszeniem ustawy o imprezach masowych.
Podejrzanym grozi nawet do 5 lat więzienia.