"To skandal, że PKP zrzuca na nas winę za chaos na stołecznych torach" - mówią mazowieccy przewoźnicy oraz samorząd. Polskie Linie Kolejowe arbitralnie usunęły z rozkładu blisko 30 kursów Kolei Mazowieckich i SKM. Pasażerowie nawet nie zostali o tym poinformowani, bo nie było na to czasu.
Mazowieccy przewoźnicy są zszokowani słowami wiceprezesa PKP PLK Mirosława Skubiszyńskiego, który stwierdził, że samorządowe koleje chciały wypuścić na tory zbyt dużo pociągów, na co PKP nie miało wpływu.
Samorządowe koleje odpowiadają, że to absurd, bo to przecież PKP PLK układa rozkłady jazdy, a nie samorząd.
Skandaliczne słowa wiceprezesa PLK jakoby samorząd ponosił odpowiedzialność za zarządzanie infrastrukturą kolejową, torami - mówi wiceprezydent Warszawy Tomasz Bratek i domaga się dymisji wiceprezesa PKP PLK.
Wycięcie z rozkładu samorządowych pociągów to pokłosie poważnego incydentu bezpieczeństwa, do jakiego doszło w ostatnich dniach w okolicy Warszawy Zachodniej.
Dyspozytorzy skierowali pociąg na nieodpowiedni tor - mówi Alan Beroud, szef Szybkiej Kolei Miejskiej, której pociągi zostały źle pokierowane.
Przez ostatnie dwa dni niemal wszystkie pociągi kursujące przez stolicę były opóźnione. Polskie Linie Kolejowe - próbując opanować chaos na torach - w Warszawie odwołały kilkanaście pociągów Kolei Mazowieckich i 8 składów SKM.
Jak dowiedział się reporter RMF FM, zmieniony awaryjnie rozkład jazdy pociągów przez Warszawę zostanie na stałe.
Polskie Linie Kolejowe nie mają sobie nic do zarzucenia i twierdzą, że udało im się opanować kryzys. Całą winę za bałagan zrzucają na lokalnych przewoźników, którzy chcieli zwiększyć liczbę pociągów kursujących przez Warszawę.
Niekompetencja spółek samorządowych, niekompetencja władz, nieodpowiedzialnych pracowników, doprowadziła do tego stanu rzeczy, z którym musieliśmy się przez niemal dwie doby borykać - stwierdził wiceprezes PLK Mirosław Skubiszyński.
Odpiera też zarzuty, że wyobraźni zabrakło zarządcy infrastruktury, który dopuścił niemal sto nowych pociągów mających wjeżdżać na remontowany węzeł.
Problemy na kolei wynikają z wejścia życie nowego, nierealnego rozkładu jazdy. Dołożono kilkadziesiąt nowych składów, które mają przejechać przez remontowany dworzec Warszawa Zachodnia.
Jakakolwiek usterka czy minimalne opóźnienie jednego z pociągów powodowało lawinę opóźnień i odwołań połączeń. Po dwóch dniach chaosu na torach odwołano m.in. cztery pociągi z Piaseczna do Warszawy Głównej i cztery w przeciwnym kierunku. Odwołano również kilkanaście połączeń Kolei Mazowieckich. M.in. z Góry Kalwarii i Grodziska Mazowieckiego, wiele innych pociągów kursuje na skróconych trasach.
Opóźnienia, odwołania pociągów - z tym muszą się mierzyć pasażerowie, którzy
Ci, codziennie dojeżdżają codziennie do pracy przez Warszawski Węzeł Kolejowy, muszą liczyć się z opóźnieniami i odwołanymi pociągami. Od niedzieli nowy rozkład jazdy pociągów więcej składów kieruje na stację Warszawa Gdańska, a mniej - na Warszawę Zachodnią.
Składy, głównie z kierunku zachodniego (Łódź, Skierniewice) oraz południowego (Radom, Piaseczno), przyjeżdżają i odjeżdżają ze wspomnianych stacji z opóźnieniami sięgającymi 60 minut już w godzinach porannych.
Wiele składów, głównie Kolei Mazowieckich, musi być odwołanych, żeby PKP Polskie Linie Kolejowe, które odpowiadają za ruch pociągów, zdołały prowadzić go według rozkładu jazdy - mówi nam Tomasz Gidelski, prezes Stowarzyszenia Bezpieczna i Przyjazna Kolej.
W ciągu dnia problemy tylko rosną i utrzymują się przez cały dzień. Tysiące osób nie może dotrzeć na czas do pracy, szkół, lekarzy - nawet jeśli biorą blisko półgodzinną rezerwę.
Przed wejściem w życie zmian w rozkładzie jazdy, spółka PKP Polskie Linie Kolejowe, siłami prasowymi, szumnie informowała o tym, że w stolicy czeka nas wiele zmian, a rozkład dostosowany jest do "szerokiego zakresu modernizacji stacji Warszawa Zachodnia - tłumaczy Tomasz Gidelski. Tych tłumaczeń słuchamy jak zdartej płyty, zdecydowanie jest ono już śmieszne i stoi w sprzeczności z zapowiedziami PLK. Najpierw słyszymy, że rozkład jest dostosowany do modernizacji, a później okazuje się, że jednak nie? Służby prasowe zarządcy infrastruktury wolą jednak chować głowę w piasek, a konkretnie - skrywać się w siedzibie przy Targowej 74. Przecież przyznanie się do błędów jest takie mało medialne. Za to, gdy przyczyna leży po stronie przewoźników - PLK nie waha się o tym wszędzie informować. A pasażer? Cóż... niech sobie radzi - dodaje.
Wiele do życzenia pozostawia informacja pasażerska. Zdarzają się błędne komunikaty, podawane z opóźnieniem. Gidelski podaje przykłady z poniedziałku, 13 marca.
Tego dnia pociąg IC 1626/7 "Łużyce" był, według systemu informacji pasażerskiej na stacji Warszawa Gdańska - składem do Berlina, a pociąg IC 81114/5 "Pobrzeże" do Łodzi Fabrycznej, stał się "Marszałkiem Piłsudskim" do Krakowa - wylicza. Wzorowe działanie i realizacja obowiązku informacyjnego wobec pasażera. A to właśnie ten obszar jest niezwykle istotny w sytuacji dużych utrudnień w ruchu pociągów.
Stowarzyszenie Bezpieczna i Przyjazna Kolej skierowała do Ministerstwa Infrastruktury oraz Prezesa Urzędu Transportu Kolejowego wniosek, między innymi o wnikliwe zbadanie działania PKP Polskich Linii Kolejowych S.A. w zakresie kolejnej korekty rozkładu jazdy pociągów, wyciągnięcia konsekwencji wobec osób odpowiedzialnych za kolejną korektę rozkładu, która nie została wdrożona płynnie oraz w sprawie błędów w systemie informacji pasażerskiej.
Nie możemy dalej słuchać wytłumaczenia o szerokim zakresie modernizacji stacji Warszawa Zachodnia. Przecież to pod te prace układany był obecny rozkład jazdy. PLK nie może być dłużej tłumaczona kosztem tysięcy pasażerów - tłumaczy Gidelski.
SBPK zachęca wszystkich pasażerów do każdorazowego składania reklamacji na opóźnione przejazdy pociągami i skarg na błędne zapowiedzi na stacjach kolejowych.