Do wypadku doszło na ul. Puławskiej w Warszawie przed godz. 22:00. 64-letni mężczyzna prowadzący autobus, należący do prywatnego przewoźnika stracił nad nim panowanie, zjechał na pobocze, przebił się przez barierki i zakończył podróż w przydrożnym rowie na latarni miejskiej. Miał w organizmie 2,5 promila alkoholu.


Ursynowscy policjanci przejeżdżając ul. Puławską, zauważyli biały autobus z uszkodzonym przodem i przednią szybą, stojący w przydrożnym rowie, obok słupa oświetleniowego. Za kierownicą siedział przymroczony alkoholem kierowca. Wyczuwalna była od niego silna woń alkoholu. W autobusie, którym kierował pijany 64-latek była tylko jedna pasażerka. 78-latce nic się nie stało. 

Alkomat wykazał u kierowcy ponad 2,5 promila alkoholu w organizmie. Jak informuje policja, mężczyzna nie potrafił powiedzieć, co się stało. Mówił niewyraźnie i nielogicznie. Bełkotał. Funkcjonariusze skontaktowali się z właścicielem autobusu, który przysłał na miejsce kierowcę żeby odebrał pojazd. 64-latek trafił do policyjnego aresztu.
Teraz odpowie za przestępstwo drogowe oraz spowodowanie zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym.

Grozi mu kara do 2 lat więzienia i wysoka grzywna. Mężczyzna straci również prawo jazdy i na długie lata będzie mógł pożegnać się z zawodem kierowcy.