"Pan przychodził na plac zabaw ze swoim synem, był bardzo agresywny w stosunku do dzieci z Ukrainy. Do naszych dzieci też" - mówi mieszkanka Wielkiego Kacka, jednej z dzielnic Gdyni, gdzie w piątek znaleziono ciało 6-letniego dziecka. Jego ojciec - 44-letni Grzegorz Borys - jest podejrzewany o zabójstwo syna; trwa obława na mężczyznę.
Do tragedii doszło w piątek w gdyńskiej dzielnicy Wielki Kack. Około godz. 10:00 na numer alarmowy zadzwoniła kobieta, która poinformowała, że jej mąż zabił w mieszkaniu ich 6-letniego syna.
Dziennikarze RMF FM nieoficjalnie ustalili, że dziecko miało rany cięte szyi. W mieszkaniu znajdował się również martwy pies.
Ojciec dziecka - 44-letni Grzegorz Borys - uciekł przed przybyciem policjantów. Z naszych wstępnych ustaleń wynika, że mężczyzna może być czynnym żołnierzem Wojska Polskiego.
Trwają obecnie jego poszukiwania; ogłoszono alarm dla funkcjonariuszy z Komendy Miejskiej Policji w Gdyni i Wydziału Kryminalnego KWP w Gdańsku.
Trójmiejski reporter RMF FM Stanisław Pawłowski poinformował, że na ulicach jest wiele radiowozów policji i Żandarmerii Wojskowej. Policjanci zatrzymują i przeszukują samochody.
Okoliczni mieszkańcy nie kryją emocji - poszukiwany ojciec był im znany, a swoim zachowaniem od dłuższego czasu budził ich niepokój.
Jedna z mieszkanek w rozmowie z Polsat News poinformowała, że mężczyzna przychodził na plac zabaw ze swoim synem i był bardzo agresywny - zarówno w stosunku do dzieci z Ukrainy, jak i pozostałych. Jego syn chodził przy nim jak na szpilkach, żona to samo. Można powiedzieć, że przeczuwaliśmy, że coś się może stać - mówi.
Dopytywana, czym objawiała się jego agresja, powiedziała, że "krzyczał na dzieci - swoje, nasze; był bardzo nerwowy, rozjuszony". Kobieta zaznaczyła jednak, że była to agresja słowna, a nie przemoc skierowana w stosunku do syna. Z relacji innej mieszkanki wynika, że była świadkiem, jak mężczyzna kilkukrotnie kopnął swojego psa.
Rozmówczyni Polsat News zauważyła, że poszukiwany dziwnie się ubierał - przywdziewał kominiarkę i okulary, nawet podczas deszczowej aury. Bardzo długo się zastanawialiśmy, jak on wygląda - stwierdziła.
Kobieta skomentowała też zachowanie zabitego dziecka. Jej zdaniem chłopiec był bardzo wesoły i inteligentny, ale zmieniał się w momencie, kiedy pojawiał się jego ojciec. Był wówczas bardzo zestresowany.
Bardzo zabiegał o uwagę taty, chciał się z nim bawić. Mama bardzo rzadko pojawiała się na placu - powiedziała.
Policjanci w mediach społecznościowych udostępnili wizerunek podejrzanego o zabójstwo dziecka, 44-letniego Grzegorza Borysa.
"W przypadku uzyskania informacji na temat miejsca pobytu mężczyzny prosimy o niezwłoczny kontakt z Komendą Miejską Policji w Gdyni 47 74 21 222 (oficer dyżurny jednostki) lub na numer alarmowy 112" - przekazano w mediach społecznościowych pomorskiej policji.