Pucka policja zatrzymała mężczyznę, który podpalił jeden z pensjonatów we Władysławowie. Wszystko wskazuje na to, że była to zemsta za utracony nocleg. Na szczęście nikomu nic się nie stało.
Zatrzymanemu grożą jednak surowe konsekwencje. Na razie jest w dyspozycji policji. Jeszcze dziś może usłyszeć zarzuty związane ze stworzeniem bezpośredniego zagrożenia życia lub zdrowia wielu osób.
Do zatrzymania, o którym dziś informuje policja doszło w środę rano. Ze zgłoszenia, które otrzymali funkcjonariusze wynikało, że mężczyzna, który był wcześniej gościem pensjonatu rozlał na schodach budynku i jego klatce schodowej łatwopalną ciecz, podpalił ją i uciekł.
Widziała to 72-letnia właścicielka pensjonatu. Kobieta samodzielnie przystąpiła do gaszenia pożaru. Z ogniem poradziła sobie korzystając z węża ogrodowego.
Goszczący w pensjonacie podpalacz, miał dużego pecha. W tym samym miejscu zatrzymał się bowiem policjant z wydziału kryminalnego puckiej komendy. Funkcjonariusz wsiadł do samochodu i ruszył na poszukiwania podpalacza. Znalazł go na terenie Chałup i zawiadomił policjantów będących na służbie, którzy zatrzymali mężczyznę.
Okazało się, że to 32-letni mieszkaniec Wejherowa, który do Władysławowa przyjechał do sezonowej pracy. Jak opisuje policja, z pensjonatu został wyrzucony za hałas. Mężczyzna miał utrudniać wypoczynek innym - przede wszystkim głośno krzycząc. Jak powiedziała policjantom właścicielka pensjonatu, nie reagował na prośby o kulturalne zachwianie. Ostatecznie został wyproszony.
Sytuacja była bardzo niebezpieczna. W pensjonacie było w tym czasie około 20 osób. Wciąż gromadzimy i analizujemy materiał dowodowy w tej sprawie. Zatrzymanemu przedstawiać będziemy zarzuty najprawdopodobniej związane ze stworzeniem zagrożenia dla życia i zdrowia wielu osób, a także gróźb karalnych wobec policjanta po służbie, który go zatrzymywał - mówi RMF FM mł. asp. Łukszaz Brzeziński z Komendy Powiatowej Policji w Pucku. Jak dodaje, mężczyzna w trakcie zatrzymania był pijany. Miał promil alkoholu w organizmie.
Straty w pensjonacie zostaly wycenione wstępnie na tysiąc złotych.
autor: Stanisław Pawłowski