Archeolodzy odkryli dokładną lokalizację stanowiska polskiej armaty polowej: "Putiłówki", która podczas obrony Westerplatte we wrześniu 1939 roku skutecznie raziła niemieckie pozycje w Nowym Porcie. Znaleźli jedyny fragment, który po niej pozostał na Westerplatte.

REKLAMA

Udało się zlokalizować stanowisko najcięższej armaty, którą we wrześniu 1939 roku dysponowali obrońcy Westerplatte: armaty wzór 1902 o kalibrze 76,2 mm.

Z relacji westerplatczyków, którzy przeżyli walki, wiedzieliśmy, że taka armata znajdowała się tutaj na wyposażeniu. 1 września była używana w trakcie pierwszych godzin walk i ok. godziny 8 została wyłączona z dalszej walki, ponieważ stanowisko, z którego prowadziła ogień w kierunku Nowego Portu, skutecznie likwidując stanowiska karabinów maszynowych, zostało wykryte przez Niemców znajdujących się na okręcie - opowiada reporterowi RMF FM Filip Kuczma, kierownik działu archeologicznego Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku.

Niemcy pokryli ten teren ostrzałem artyleryjskim, w wyniku którego armata została uszkodzona w taki sposób, który uniemożliwiał - według relacji żołnierzy - jej dalsze użycie. Odłamkami pocisków uszkodzone zostały celowniki i koło armaty - dodaje.

Putiłówka wywieziona jako zdobycz wojenna

Fragment wspomnianego koła udało się archeologom znaleźć. To teraz jedyny znany element zaginionej "Putiłówki", która jako zdobycz wojenna została wywieziona z Westerplatte.

Po zabiegach konserwatorskich koło stanie się ważnym elementem przygotowywanej wystawy archeologicznej Muzeum Westerplatte i Wojny 1939 roku.

Wiele lat temu miejsce, gdzie według historyków powinna znajdować się polska armata polowa, zostało oznaczone tablicą. Jak przyznaje Filip Kuczma, jego zespół miał jednak wątpliwości.

Nie zgadzało się oznaczenie tego miejsca z naszymi dociekaniami na podstawie map archiwalnych - wyjaśnia Kuczma. Nie byliśmy pewni, czy to jest dokładnie to miejsce. W 2022 roku na jednym z portali aukcyjnych ktoś wystawił zdjęcie tego stanowiska wykonane przez żołnierzy niemieckich po zajęciu składnicy. I na szczęście na dalszym planie fotografii widać było budynek, który do tej pory znajduje się na Westerplatte, czyli budynek elektrowni Wojskowej Składnicy Tranzytowej - opowiada.

Archeolodzy na podstawie tego zdjęcia wytypowali miejsce, w którym rozpoczęto poszukiwania armaty. Zakończyły się one sukcesem. Dziś wiemy, że stanowisko znajdowało się około 30 metrów od miejsca, w którym przez wiele lat stała tabliczka. W znalezieniu śladów pomogły schrony.

Drzewo w schronie

Stanowisko armaty składało się z dwóch schronów drewniano-ziemnych. Jeden był przeznaczony dla załogi obsługującej działo, w drugim składowano amunicję. Pomiędzy tymi schronami było okrągłe zagłębienie w ziemi, gdzie znajdowała się obrotnica działa i tam ono stało - wyjaśnia Kuczma.

Obrotnica była zagłębiona w ziemi na około 40 centymetrów. Do tej pory nie udało się znaleźć śladów po niej, ale udało się zlokalizować schrony.

Udało nam się jeden z tych schronów odnaleźć. Już mamy zlokalizowany drugi schron, niestety musieliśmy przerwać prace, ponieważ w tym miejscu po prostu wyrosło drzewo. Mamy już zgodę konserwatora zabytków na jego wycinkę, ale musimy poczekać na zrealizowanie tych prac. Myślę, że w przyszłym tygodniu wznowimy prace i mamy nadzieję, że ten schron będzie zachowany w lepszym stanie niż ten, który do tej pory udało nam się przebadać - przekonuje Kuczma.

Pierwszy, odnaleziony i już przebadany schron w trakcie budowy pomnika na Westerplatte wykorzystano do wrzucania fragmentów granitu i kamieni. W ten sposób skutecznie zatarto ślad po tym miejscu na kolejne kilkadziesiąt lat.

Dwadzieścia osiem strzałów

Wiemy nawet, ile strzałów armata oddała pierwszego września. Zdążyła wystrzelić dwadzieścia osiem. Udało nam się precyzyjnie wskazać miejsce, gdzie ta armata stała. W ramach powstającego Muzeum Westerplatte ma być ono dobrze oznaczone, a być może nawet w jakiś sposób zrekonstruowane - tłumaczy kierownik działu archeologicznego. Dodaje, że niestety nie da się pokazać oryginalnych elementów schronów, bo jeden z nich choć powinien zostać wykonany z desek, jest zrobiony z gałęzi i konarów.

Armata trafiła na Westerplatte latem 1939 roku. Tuż po tym, pod koniec lipca, pojawiło się tam siedmiu żołnierzy z 14. Dywizjonu Artylerii Konnej, którzy stanowili obsadę tej armaty.

Mieli - jak się później okazało - zaledwie około miesiąca na przygotowanie stanowiska dla armaty, dwóch schronów, obrotnicy i sektorów ognia, żeby móc skutecznie strzelać do celów położonych w Nowym Porcie, skąd we wrześniu ostrzeliwano broniącą się załogę Westerplatte.

Teren Westerplatte był mocno zalesiony, w związku z czym musieli dokonać przecinek. Wszystko to odbywało się w nocy. Wycinano drzewa, które zasłaniały cele w Nowym Porcie. Były to wysokie budynki, z których jak założono Niemcy będą prowadzić ogień na Westerplatte. Potwierdziło się to w trakcie walk. Oprócz tego wycinano konary i gałęzie drzew i z tego materiału najprawdopodobniej powstały schrony. Ten materiał był dostarczany na bieżąco. Wtedy było już tak naprawdę wiadomo, większość żołnierzy stacjonujących tutaj zdawała sobie sprawę, że wybuch wojny to jest kwestia tygodni, dni - mówi Kuczma.

Jedenasty sezon wykopalisk

Prace obecnego zespołu archeologów ruszyły w 2016 roku. To ich jedenasty etap. Do tej pory wykopaliskami objęty był na Westerplatte teren ponad 7,5 tys. m kw., a prace saperów nadzorowane przez archeologów były prowadzone na obszarze 16 hektarów.

Tegoroczne badania zaplanowano do 7 listopada. Głównym celem tegorocznych i przyszłorocznych prac jest sprawdzenie pod kątem archeologicznym terenu, na którym powstanie droga przeciwpożarowa i umożliwiająca obsługę budynków muzeum.

W budynku elektrowni na początku przyszłego roku powinna zostać otwarta wystawa archeologiczna. Będzie można obejrzeć wybór najważniejszych zabytków, pozyskanych w trakcie prac na Westerplatte i zapoznać się z historią tego miejsca od momentu uformowania się najpierw wyspy, później półwyspu aż do czerwca 1941 roku. W czerwcu 1941 r. wtedy na Westerplatte kończy się działalność obozu, czyli działalność polskich jeńców cywilnych, którzy ten teren po walkach oczyszczali.

Mogiły obrońców Westerplatte

Zaraz obok miejsca, w którym prowadzimy rozmowę stoi Cmentarz Żołnierzy Wojska Polskiego na Westerplatte. W 2022 roku złożono tam trumny ze szczątkami żołnierzy, którzy we wrześniu 1939 roku broni Westerplatte. Większość z nich zginęła w trakcie bombardowania wartowni nr 5.

W 2019 roku udało nam się odnaleźć szczątki dziewięciu poległych obrońców Westerplatte. Uważamy, że z 15 żołnierzy, którzy tu zginęli, mogą tu być jeszcze szczątki trzech. Jednym z nich jest legionista Mieczysław Krzak, który poległ na przedpolu placówki Fort i tam od 2021 roku otwieramy wykopy i badamy ten teren, bo nie mamy żadnych źródeł wskazujących na dokładną lokalizację stanowiska, gdzie poległ i gdzie został przez kolegów nawet nie pochowany, tylko przykryty gałęziami - mówi Kuczma.

Archeolog dodaje, że z relacji jeńca cywilnego, który sprzątał teren Westerplatte, wiadomo, że w styczniu 1940 roku miejsce to odkryli Niemcy, a odnalezione zwłoki żołnierza kazali oblać benzyną, spalili i zakopali w tym miejscu, w którym one się znajdowały.

Tego miejsca właśnie systematycznie poszukujemy. Uważam, że te prace w tym rejonie powinny być kontynuowane do skutku - podkreśla archeolog.

Wszystkie wykopy prowadzone są ręcznie. Na Westerplatte pracuje ekipa złożona z około 30 osób. Jest również zabezpieczenie saperskie. Mimo, że teren już wielokrotnie był oczyszczany wciąż można znaleźć tam niewybuchy, nie tylko z okresu walk w 1939 roku, ale też w 1945 roku, kiedy Armia Czerwona zajmowała Gdańsk.

Od 2016 roku saperzy Wojska Polskiego oraz prywatne firmy wywiozły z Westerplatte już prawie 5 tysięcy przedmiotów niebezpiecznych i wybuchowych.