Szczęśliwie zakończyła się historia ojca i syna, których w weekend szukano na Zatoce Gdańskiej. Dziś mężczyzna zgłosił się na policję. Jak tłumaczył, zapomniał wrócić po rzeczy zostawione na plaży w Jelitkowie.
Gdańska policja w sobotę ok. godz. 19 dostała zgłoszenie o tym, że na plaży w Jelitkowie są rzeczy pozostawione przez mężczyznę, który między 14 a 15 wszedł do morza z dzieckiem i własną deską SUP. O tej sytuacji poinformował pracownik wypożyczalni sprzętu wodnego.
W poszukiwania mężczyzny i jego dziecka oprócz policji zaangażowany był także WOPR, SAR i straż graniczna. Do służb nie trafiło zgłoszenie o ich zaginięciu.
Podinsp. Magdalena Ciska z Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku przekazała, że poszukiwany mężczyzna najpierw skontaktował się z WOPR-em, a dziś rano stawił się w komisariacie na Przymorzu. Okazało się, że ani jemu, ani jego kilkuletniemu synowi nic się nie stało. Po tym jak wrócili na brzeg, poszli po prostu do domu. Mężczyzna zapomniał o klapach, ręczniku i plecaku, który został na plaży.