Po 10 godzinach zakończyła się akcja ratunkowa w Ustce. Jacht z załogą od pierwszej w nocy nie mógł wpłynąć do portu, przed g. 11.00 udało się. Na pokładzie było 6 osób.

REKLAMA

W nocy załoga jachtu zgłosiła awarię silnika i poprosiła Morską Służbę Poszukiwania i Ratownictwa (SAR) o asystę przy wprowadzeniu do portu.

Jak powiedział reporterowi RMF FM Stanisławowi Pawłowskiemu dyrektor SAR Sebastian Kluska na miejsce udał się statek ratowniczy Orkan. Ze względu na bardzo silną falę przybojową i jak powiedział dyrektor - "arcytrudne podejście do portu" - okazało się, że Orkan jest za dużą jednostką.

By pomóc, z Darłowa przypłynął statek Tajfun o połowę mniejszy. Przed chwilą podjęta była kolejna próba wprowadzenia jachtu do portu. Za każdym razem ze względu na sztorm i opór wody zrywa się hol. Przed g. 11.00 udało się.

Na pokładzie jachtu było 6 osób, z czego 4 z objawami choroby morskiej i wyziębione. Zostały od razu ewakuowane przez ratowników na brzeg. Na pokładzie została dwuosobowa załoga - mówił Sebastian Kluska.

Wejście do portu w Ustce jest bardzo wąskie i nie ma tam tolerancji błędu. Jeżeli zostanie popełniony błąd jacht roztrzaska się o główki portowe. Ratownicy walczyli też o to, żeby jednostka nie osiadła na mieliźnie.