W środę późnym wieczorem do Trójmiasta przyjechał kolejny specjalny pociąg z Przemyśla. Na polecenie marszałka województwa pomorskiego Mieczysława Struka zabrał z rejonu przygranicznego kilkuset uchodźców.
Przyjechało nim 270 uchodźców, z czego niemal połowa to dzieci. Przyjechały także dwa koty i kilka psów. Około 70 osób zatrzyma się na krótko w kwaterach przygotowanych przez Gdynię, pozostałe trafiły do miejsc wskazanych przez wojewodę, gdzie mogą zatrzymać się na dłużej.
Część uchodźców zamierza podróżować dalej - m.in. do Belgii, Szwecji i Niemiec - mówi naszej reporterce Sylwii Kwiatkowskiej Łaźniak Michał Piotrowski z Urzędu Marszałkowskiego Województwa Pomorskiego.
To drugi taki transport wysłany w ostatnich dniach z województwa pomorskiego do terenów przygranicznych. Pierwszy z pociągów przywiózł z Przemyśla 252 osoby. Na pokład miał zabrać ok. 450 osób z Ukrainy. Tylu osób nie udało się zebrać - przyznaje Michał Piotrowski. Pasażerowie przyjechali z różnych części Ukrainy: Charkowa, Odessy, Kijowa.
Urzędnicy i wolontariusze, którzy towarzyszą uchodźcom w podróży, mówią coraz częściej o coraz większym chaosie panującym w rejonie przygranicznym.
Osoby uciekające przed wojną nie mają wystarczających informacji i pomysłu, jak przemieścić się dalej w głąb Polski po przekroczeniu granicy naszego kraju.
Te osoby kojarzą Wrocław, Warszawę czy Kraków. Tak jak my kojarzymy Kijów i Lwów. Gdańsk jest mniej rozpoznawalny, jest egzotycznym miejscem. Niemal z każdą rodziną musimy rozmawiać i namawiać, żeby wsiadła do naszego pociągu. Tłumaczyć gdzie jadą, opowiadać o Gdańsku, o Trójmieście - mówi rzecznik marszałka województwa pomorskiego Michał Piotrowski.
Sylwia Kwiatkowska-Łaźniak