Przed Sądem Okręgowym w Słupsku ruszył proces w sprawie przywłaszczenia 577 tys. zł z kasy zapomogowo-pożyczkowej Sądu Okręgowego w Koszalinie. Akt oskarżenia objął trzy byłe pracownice sądu, w tym zwolnioną dyscyplinarnie zastępcę głównej księgowej Jolantę P.
Proces ruszył, mimo że główna oskarżona Jolanta P. nie stawiła się na rozprawie, a mec. Kamil Sośnicki, obrońca Bożeny U., wnosił do sądu o jej wezwanie, uznając, że jej udział jest istotny dla pozostałych oskarżonych.
Sędzia Agnieszka Niklas-Bibik nie uwzględniła tego wniosku. Udział oskarżonej w rozprawie jest jej prawem, nie obowiązkiem - zaznaczyła sędzia. Dodała, że z wiedzy sądu przekazanej przez obrońcę Jolanty P. wynika, że oskarżona nie chce uczestniczyć w rozprawie.
Sędzia Niklas-Bibik podkreśliła, że na tym etapie procesu wniosek odrzuca, ale nie wykluczona, że w jego trakcie zajdzie potrzeba wezwania oskarżonej na rozprawę. Wówczas sąd podejmie odpowiednie kroki w tym celu. Prokurator Prokuratury Okręgowej w Koszalinie Andrzej Dubiela odczytał zarzuty zawarte w akcie oskarżenia.
Główną oskarżoną o przywłaszczenie kwoty 577 747,15 złotych, czyli mienia o znacznej wartości z kasy zapomogowo-pożyczkowej Sądu Okręgowego w Koszalinie jest Jolanta P. Będąc zastępcą głównej księgowej w tym sądzie, miała podbierać pieniądze z kasy przez niemal 15 lat, z krótkimi przerwami od 4 listopada 2003 r. do 20 sierpnia 2018 r.
Z aktu oskarżenia wynika, że Jolanta P. miała także wytwarzać dokumenty pozwalające jej na dysponowanie pieniędzmi z kasy zapomogowo-pożyczkowej. Na ich podstawie brała czeki gotówkowe i pobierała pieniądze, które następnie przelewała na swoje konto bankowe. Ciążą na niej również zarzuty fałszowania wyciągów bankowych i dokumentacji księgowej oraz złamania ustawy o rachunkowości poprzez nieprowadzenie sprawozdań finansowych.
Akt oskarżenia objął też dwie emerytowane pracownice sądu - przewodniczącą zarządu kasy zapomogowo-pożyczkowej Bożenę U. i jego członkinię Władysławę S. Są oskarżone o działanie wspólnie i w porozumieniu z Jolantą P., którego skutkiem było przywłaszczenie pieniędzy wpłacanych do kasy przez pracowników sądu i podległych mu jednostek. W ocenie prokuratury, to one powinny sprawować nadzór nad finansami kasy. Ponadto, po upływie trzyletniej kadencji zarządu kasy, nie miały umocowania prawnego do zasiadania w niej. Nie przeprowadzano nowych wyborów.
Bożena U., która przewodniczącą zarządu kasy była od 16 marca 2000 r. i w koszalińskim sądzie okręgowym przepracowała prawie 45 lat, nie przyznała się w sądzie do zarzutów. Przy czym powiedziała, że podpisywała polecenia przelewów i czeków in blanco.
Ja tej pani (Jolancie P.) ufałam na 1000 proc, nie na 100 proc. ona była zastępcą głównej księgowej, osobą głęboko wierzącą, utwierdzała mnie w przekonaniu, że wszystko prowadzone jest prawidłowo, że wszystkie osoby dostały pożyczki. A teraz myślę, że oni ich nie dostali, a ona wykorzystała te czeki in blanco. Tyle tylko, że żadne sygnały od pożyczkobiorców do mnie nie docierały, że oni nie dostają pożyczek. Nikt do mnie w tej sprawie nie pisał i nie dzwonił - mówiła oskarżona w sądzie.