Mija rok od otwarcia przekopu przez Mierzeję Wiślaną. Wciąż nie wiadomo, kiedy większe niż do tej pory statki handlowe będą mogły dostać się do Elbląga. To nie oznacza jednak, że ruch samym kanałem się nie odbywa.

REKLAMA

17 września 2022 roku oficjalnie otwarty został kanał żeglugowy przez Mierzeję Wiślaną, potocznie nazywany przekopem. To jednak tylko pierwszy z trzech etapów całej drogi wodnej łączącej Zatokę Gdańską z Elblągiem.

Pogłębianie toru wodnego na Zalewie Wiślanym - konieczne, by statki o długości nawet 100 metrów, mające jednak nie więcej niż 4,5 m zanurzenia, mogły przedostać się przez akwen - zakończyło się w maju. Trwa jednak ostatni z etapów, obejmujący prace na rzece Elbląg.

We wrześniu wznowiono tam prace czerpalne, wcześniej trzeba je było przerwać ze względu na warunki określone w decyzji środowiskowej. Co ciekawe, Urząd Morski w Gdyni kupuje także... własną pogłębiarkę. Będzie to pierwsza jednostka tego typu we flocie urzędu.

Do tej pory wszelkie prace związane z pogłębianiem torów podejściowych do portów były prowadzone przez funkcjonujące na rynku specjalistyczne firmy. Statek jest już budowany, jednostka pojutrze ma zostać zwodowana w jednej z fińskich stoczni.

Przez pierwszy rok z kanału skorzystało niespełna 1800 jednostek. Ponad 1300 z nich to jednostki rekreacyjne, turystyczne. Największe zainteresowanie wśród turystów kanał budził w sierpniu - takich przepraw było wtedy blisko 300. Kanałem przez cały rok przeprawiło się także 115 statków należących do różnych państwowych instytucji, wojska czy służb. Najrzadziej z przekopu korzystali rybacy. Przez rok tylko 20 razy.

Pytanie, kiedy statki floty handlowej będą mogły dostać się do portu, wciąż pozostaje otwarte. Całość toru wodnego, która jest zaplanowana i była zaprojektowana w ramach naszego wieloletniego programu, zakłada czas realizacji do końca 2024 roku. Tu mówimy o tym zakresie, który jest w kompetencji administracji morskiej, czyli budowa i utrzymanie infrastruktury dostępowej. To też jest pytanie o to, kiedy nabrzeża w porcie Elbląg i sam tor wewnątrz portu będzie dostosowany. Tu trzeba pamiętać o jednej technicznej sprawie, którą nieczęsto się podkreśla. Aby tor podejściowy, nawet wewnątrz portu, był pogłębiony, najpierw muszą być przygotowane nabrzeża. Pogłębianie toru bez przygotowania nabrzeży mogłoby się wiązać z jakąś destrukcją - tłumaczy Magdalena Kierzkowska, rzecznik prasowy Urzędu Morskiego.

Zgodnie z przepisami, przygotowanie nabrzeży leży po stronie zarządu portu Elbląg.

Port niezgody, czyli sporne 900 metrów

O ile budowa drogi wodnej do samego Elbląga przebiega zgodnie z planem, to jest problem "na ostatniej prostej". Chodzi o 900-metrowy odcinek rzeki Elbląg do samego portu. Według rządu za pogłębienie (kluczowe dla całej inwestycji) powinno zapłacić miasto. Samorząd jednak się z tym nie zgadza.

Pogłębieniem torów wodnych powinien zająć się Urząd Morski i Skarb Państwa, czyli właściciel rzeki Elbląg. Przypomnę, że rzeka Elbląg i terminale położone przy rzece Elbląg są położone przy torze przepływowym. To nie są baseny portowe, za które pewnie byśmy musieli odpowiadać. To określa szczegółowo również ustawa o portach i przystaniach morskich - mówi Arkadiusz Zgliński, dyrektor spółki Zarządu Portu Morskiego w Elblągu.

Dyrektor podkreśla, że przekop przez Mierzeję Wiślaną docelowo ma otworzyć Elbląg na polskie i skandynawskie porty. Mimo upływu roku, do elbląskiego portu nie przypłynęła żadna jednostka transportowa. Port ma już podpisane umowy - m.in. z jednym z duńskich portów. Niestety, ze względu na płytkość torów, musimy odmawiać. Mam jednak nadzieję, że ten spór szybko się zakończy - mówi Zgliński.

Pogłębienie 900-metrowego odcinka ma kosztować 100 milionów złotych. Rząd zaproponował jakiś czas temu, że sfinansuję tę inwestycję, ale w zamian za przejęcie portu przez państwo. Władze Elbląga nie zgodziły się na taki wariant. Ostatnio w mediach pojawiły się pogłoski o planach budowy nowego rządowego portu w Elblągu. W tej sprawie interpelację wniosła posłanka Monika Falej. Budowa nowego portu, infrastruktury dostępowej, nabrzeży terminali, na pewno będzie o wiele bardziej kosztowna niż pogłębienie ostatniego odcinka. Teraz mamy tu 3,5 metra, a musimy to pogłębić do 5 metrów - mówi dyrektor portu.