Ratownicy SAR z Kołobrzegu przejechali aż 700 kilometrów do miejscowości Kuligów nad Bugiem na Mazowszu po to, aby uratować psa. Szczeniak uwięziony był na wyspie na środku rzeki.

REKLAMA

700 kilometrów przejechali ratownicy SAR z Kołobrzegu do miejscowości Kuligów nad Bugiem na Mazowszu po to, aby uratować psa.

Lokalne służby od 6 dniu nie były w stanie uratować zwierzęcia. Do ratowników SAR z Kołobrzegu historia o potrzebującym pomocy szczeniaku dotarła wczoraj ( piątek).

Stwierdzili, że chcą ruszyć. Otrzymali zgodę od dyrektora SAR.

Zadzwonił do mnie zastępca kierownika Morskiej Stacji Ratowniczej w Kołobrzegu z informacją, że w przestrzeni medialnej krąży informacja o psie porzuconym na środku rzeki, na wyspie, a do tego od sześciu dni żadne służby nie są w stanie go uratować. Zapytał o akceptację moją i zgodę na wyjazd ekipy trzech ratowników z brzegowej stacji. Ich umiejętności i chęć wskazywały, że są w stanie tego psa uratować. Z racji tego, że funkcją dyrektora jest pomoc ratownikom, a nie przeszkadzanie im w działaniach, wyraziłem taką zgodę - opowiada nam Sebastian Kluska dyrektor Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa.

Po godzinie 21.00, trzech ratowników razem z łodzią z brzegowej stacji ratowniczej wyruszyło na Mazowsze.

Po dojechaniu na miejscu stwierdzili ciężkie warunki, schodzącą dużej grubości krę lodową z góry rzeki, ale dwukrotne podejście do tej wyspy i za drugim razem udało się stamtąd tego pieska uwolnić i przyprowadzić na brzeg - powiedział Kluska.

Kilkumiesięczny szczeniak spędził na wyspie sześć dni.

Piesek został przekazany pod opiekę fundacji. Co ważne, ratownicy SAR na co dzień pracują w każdych warunkach pogodowych na morzu Bałtyckim przy falach sięgających nawet 6 metrów. Jak przyznaje dyrektor, to było trudne zadanie, aczkolwiek takie, do którego są przyzwyczajeni ratownicy z brzegowych stacji ratowniczych.