Zaniedbania ze strony sternika oraz właściciela jednostki - to dwa główne wątki śledztwa w sprawie tragedii na Zatoce Gdańskiej, do której doszło tydzień temu. Kilkaset metrów od brzegów Gdyni przewrócił się wypożyczony jacht regatowy Delphia24. 2 osoby zginęły, 1 wciąż jest poszukiwana.

REKLAMA

Trwa śledztwo w sprawie tragedii na Zatoce Gdańskiej. Jak informuje reporter RMF FM Kuba Kaługa, prokuratura bada dwa wątki. To zaniedbania ze strony sternika oraz zaniedbania ze strony właściciela jednostki.

Chodzi przede wszystkim o brak elementów wyposażenia, które obowiązkowo jednostka powinna posiadać. Śledczy nie chcą jednak na razie mówić o szczegółach. Wciąż czekają na odpowiednią dokumentację w tej sprawie, by dokładnie zweryfikować, co musiało być zgodnie ze standardami na pokładzie.

Prokuratura wyjaśnia także, dlaczego od momentu przewrócenia się jednostki do chwili wezwania pomocy minęło kilka godzin, co mogło mieć kluczowy wpływ na szansę przeżycia żeglarzy.

To na razie pozostaje niewiadomą. Z oględzin łodzi oraz przesłuchania sternika, który przeżył wypadek - jak przekazała RMF FM Anna Piórkowska, Prokurator Rejonowa w Gdyni - wynika, że żeglarze nie mieli żadnych osobistych środków łączności.

Przypomnijmy, 8 kwietnia kilkaset metrów od brzegów Gdyni, przewrócił się wypożyczony jacht regatowy Delphia24. 2 osoby zginęły, 1 wciąż jest poszukiwana.