Śmiertelność wśród marynarzy w XVII i w XVIII wieku była ogromna, dotykała średnio ok. 8 proc. załogi statku. Jednym z najstarszych zwyczajów morskich jest pochówek na morzu. "Pochówek na morzu musiał być przeprowadzony zgodnie z obowiązującą tradycją. To proces, który był dosyć skomplikowany" – mówi RMF FM Patryk Klein, kierownik działu Historii Żeglugi i Handlu Morskiego Narodowego Muzeum Morskiego w Gdańsku.

REKLAMA

W XVII i XVIII wieku marynarze umierali od 4 do 7 razy częściej niż ludzie na lądzie. Głównymi przyczynami zgonów były choroby, zarazy oraz nadużywanie alkoholu. W praktyce procedura pochówku na morzu była ściśle uregulowana.

Przede wszystkim, gdy było podejrzenie, że nastąpił zgon na statku, to te zgony musiał potwierdzić albo kapitan, albo lekarz, jeśli był na statku. To był taki pierwszy warunek. Drugim warunkiem było to, żeby osobę podejrzaną o śmierć przenieść na dziób statku w ubraniu roboczym, gdzie musiała przeleżeć minimum 24 godziny - tłumaczy Patryk Klein.

To była kwestia formalna, robiono wszystko, żeby nie popełnić błędu i upewnić się, że na pewno dana osoba nie wykazuje oznak życia. Po dobie osobę zaszywano w hamak, który był obciążany ciężarami.

W dawnych wiekach były to np. kule armatnie i ten hamak zaszywano. Ostatni szew przeprowadzano przez nos, aby jeszcze mieć pewność, że osoba nie wykazuje oznak życia. Następnie ciało układano na tzw. deskę śmierci, która była kładziona na reling statku - opowiada Klein.

Jeżeli na pokładzie nie było księdza, to kapitan odczytywał odpowiedni fragment z Biblii. Przy czytaniu ostatnich wersów tego fragmentu, przy uderzeniach w dzwon ciało zsuwano do wody.

Co ciekawe, do dziewiętnastego wieku marynarze woleli być chowani na lądzie, w poświęconej ziemi. Pewne sytuacje jednak wymuszały pochówek na morzu. Było to między innymi ryzyko wybuchu zarazy na statku, bardzo wysoka temperatura oraz brak możliwości przybicia statku do portu w dość krótkim czasie. Pochówek na morzu był decyzją kapitana. Natomiast jeśli takie warunki nie zachodziły, to z ciałem przybijał do najbliższego portu.

Jak sytuacja wygląda dziś?

Dziś regulacje dotyczące pochówku na morzu określa Obwieszczenie Marszałka Sejmu RP z 2007 roku, które pozwala kapitanowi na zorganizowanie pochówku na morzu, jeśli śmierć nastąpi na statku lub okręcie, który nie może przybyć do portu w ciągu 24 godzin bez zmiany kursu.