Kradzież ekskluzywnej biżuterii wartej około miliona euro zgłosił po tegorocznych targach biżuterii Amberif w Gdańsku jeden z wystawców - nieoficjalnie dowiedział się reporter RMF FM Kuba Kaługa. Prokuratura i policja na razie nie udzielają informacji w tej sprawie. Trudno przypuszczać, że była to przypadkowa kradzież - mówią nam nieoficjalnie przedstawiciele służb.
Z nieoficjalnych informacji dziennikarza RMF FM wynika, że do kradzieży miało dojść w Sopocie, poza centrum miasta na parkingu jednej z restauracji, już po zakończeniu trwających w Gdańsku targów biżuterii.
Jeden z zagranicznych wystawców zgłosił, że w czasie, gdy jadł kolację w restauracji, ktoś wybił szybę w jego samochodzie i zabrał z niego kilka toreb, w których była biżuteria - m.in. złote naszyjniki wysadzane diamentami i perłami, kolczyki z topazami, szmaragdami i rubinami, wysadzane szafirami, szmaragdami i diamentami pierścienie czy bransolety z rubinami i diamentami. Całość skradzionych precjozów właściciel wycenił na kwotę mniej więcej miliona euro.
Wystawcy musieli być obserwowani od dłuższego czasu, ktoś wiedział, po co wybija szybę akurat w ich samochodzie - wskazują źródła Kuby Kaługi.
Policja zajmuje się tą sprawą, ale na razie nie chciała udzielić informacji. Rzeczniczka komendanta wojewódzkiego policji w Gdańsku Karina Kamińska przyznała jedynie, że funkcjonariusze pracują nad zatrzymaniem sprawców - nie odniosła się ani do okoliczności kradzieży, ani do kwoty, na jaką wyceniono straty, ani tego, co dokładnie policja w tej sprawie robi.
Ponieważ policja nie komentuje sprawy, nie wiemy więc, czy pod uwagę brane są inne możliwości, jak np. sfingowanie kradzieży, bo i takie przypadki rozważano w przeszłości, gdy podczas targów Amberif dochodziło do kradzieży.
Policja nad sprawą pracuje od sobotniego wieczora, w niedzielę według informacji dziennikarza RMF FM przez kilka godzin trwały prace w restauracji, w tym zabezpieczanie nagrań z monitoringu.
Jak zauważa dziennikarz RMF FM Kuba Kaługa, to może być przestępstwo przebijające skalą słynny rabunek diamentów w Gdańsku w 2007 roku, który okrzyknięto "kradzieżą stulecia".
To druga kradzież związana z tegorocznymi targami Amberif. W pierwszym dniu wydarzenia skradziony został tam wyceniany na 65 tysięcy złotych naszyjnik z koralowca.
Z nieoficjalnych informacji reportera RMF FM wynika, że jedna z badanych przez policję wersji wydarzeń wskazuje na to, iż za tą kradzieżą może stać dwóch obcokrajowców. Przestępstwa mieli dokonać już po otwarciu targów, zabierając naszyjnik z jednego ze stoisk. Na teren wydarzenia mieli się dostać, używając podrobionych dokumentów - dowiedział się nieoficjalnie reporter RMF FM.
Policja bada wszelkie okoliczności związane ze zdarzeniem. Także to, jak zabezpieczone były przez właściciela precjoza pokazywane na stoisku.
O odbywających się w Gdańsku targach Amberif co kilka lat robi się głośno, właśnie ze względu na spektakularne kradzieże, do których dochodzi podczas wydarzenia. Zdecydowanie najgłośniejszą z nich była sprawa kradzieży wycenianych na ponad 4,5 miliona złotych diamentów z 2007 roku.
Dzisiejsze Centrum AMBEREXPO jeszcze wtedy nie istniało, a Międzynarodowe Targi Bursztynu, Biżuterii i Kamieni Jubilerskich Amberif odbywały się w Oliwie. Po halach wystawienniczych nie ma już śladu, a w ich miejscu zbudowano osiedle.
Z depozytu znajdującego się wtedy w jednej z hal skradziona została walizka z diamentami. Było w niej 230 sztuk brylantów należących do firmy z Belgii. Niektóre z nich miały nawet centymetr średnicy. Właściciel wycenił straty na 1,5 mln dolarów.
Służbom udało się wtedy odnaleźć jedynie walizkę po diamentach. Na podstawie zeznań ochrony z targów sporządzono portret pamięciowy sprawcy. Ustalono, że najpewniej posłużył się on oryginalną kartą uprawniającą do odebrania diamentów z depozytu. Nie wiadomo, jak złodziej wszedł w posiadanie karty - czy ukradł ją właścicielowi, czy ten może ją zgubił. Wiadomo, że właścicielowi wypłacone zostało ubezpieczenie.
W tej sprawie w kręgu podejrzeń służb byli wystawcy, uczestnicy targów, osoby pracujące przy ich organizacji, ochrona a także właściciele skradzionych diamentów. Po ponad roku śledztwo zostało jednak umorzone, a sprawców kradzieży nigdy nie znaleziono. Sprawa budziła wiele kontrowersji - łącznie z hipotezą, że żadnych diamentów w depozycie nigdy nie było.
Rok po kradzieży walizki z diamentami, gdy trwało wspomniane śledztwo, w Gdańsku policja przyjęła zgłoszenie o kradzieży biżuterii wartej 900 tysięcy złotych. Okradziony zostać miał obywatel Litwy, który już po zakończonych targach zatrzymał się w jednym z hoteli w Gdańsku-Oliwie. Kosztowności miały zostać skradzione z bagażnika jego samochodu we wczesnych godzinach porannych.
Tej sprawy również nigdy nie wyjaśniono. Badany był m.in. wątek sfingowania kradzieży. Wątpliwości policji budził fakt pozostawienia przez właściciela drogocennej biżuterii w bagażniku samochodu na nieogrodzonym, niepilnowanym parkingu przy hotelu położonym poza centrum miasta.
W zeszłym roku targi Amberif odbywały się w hali Ergo Arena - w Centrum AmberExpo działał wtedy jeszcze szpital tymczasowy. Tam również doszło do kradzieży - nie biżuterii a gotówki. Po dokonanej transakcji ze stoiska jednego z wystawców skradziona została torba z pieniędzmi. W środku miało być ponad 200 tysięcy złotych. Sprawcy również nie odnaleziono.