"Co się stało?" - pytał troskliwie policjant łosia. Zwierzę wyczuło dobre intencje funkcjonariusza, pozwoliło się głaskać i okazało dużą ufność wobec mundurowego - tak wczorajsze zdarzenie w miejscowości Nowinki na Pomorzu opisuje nowodworska policja. Łoś, po interwencji policjantów, trafił do Ośrodka Dzikich Zwierząt w Jelonkach i jest już bezpieczny.
W środę rano, dyżurny nowodworskiej policji odebrał zgłoszenie od mieszkańców miejscowości Nowinki na Pomorzu. Jak mówili, od kilku dni łoś zagląda do samochodów i posesji.
Funkcjonariusz mł. asp. Dariusz Kwapisz po krótkiej obserwacji zauważył nietypowe zachowanie łosia. Po chwili policjant zaniepokojony jego losem zaczął zwracać się do niego, troskliwie pytając "co się stało". Zwierzę wyczuło jego dobre intencje, łoś pozwolił się głaskać i okazywał dużą ufność wobec mundurowego - opisuje oficer prasowa Komendanta Powiatowego Policji w Nowym Dworze Gdańskim. mł.asp. Karolina Figiel.
Zagubiony łoś trafił do Ośrodka Dzikich Zwierząt w Jelonkach, gdzie będzie pod opieką specjalistów zajmujących się dzikimi zwierzętami.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Na początku września po Trójmieście chodził łoś. W przeciwieństwie do zwierzęcia z Nowinek, był agresywny i jak mówią funkcjonariusze próbował zaatakować ludzi.
Łoś pierwszy raz pojawił się w Gdańsku, widywano go w okolicach dzielnicy Aniołki. Policjanci podjęli próbę uśpienia zwierzęcia podając mu dwie dawki środka usypiającego, ale mimo to uciekł w kierunku lasu.
Po paru dniach zwierzę zostało znowu zauważone - tym razem w Gdyni w okolicach ulic Wiśniewskiego i Chrzanowskiego. Łoś ponownie był agresywny. Jak mówią urzędnicy, zwierzę zachowywało się nienaturalnie i miało powodować bezpośrednie zagrożenie dla bezpieczeństwa ruchu drogowego oraz życia i zdrowia ludzi.
"Osoby prowadzące działania na podstawie posiadanego doświadczenia oraz przypadku nieskutecznej próby uśpienia łosia kilka dni wcześniej w Gdańsku, podjęły decyzję o uśmierceniu łosia" - czytamy w komunikacie urzędników z Gdyni.
Wezwany na miejsce lekarz weterynarii stwierdził, że zwierzę chorowało na przepuklinę.
autor: Stanisław Pawłowski