Elementy maszyny szyfrującej Enigma, która zmieniła bieg historii, znaleźli na Wyspie Sobieszewskiej członkowie Fundacji "Latebra". "To jedno z większych odkryć. Takich artefaktów nie zdarza się znaleźć na co dzień" – mówi w rozmowie z reporterem RMF FM Dominik Markiewicz.

REKLAMA

Fundacja Na Rzecz Odzyskania Zaginionych Dzieł Sztuki "Latebra" od kilku lat prowadzi badania na Wyspie Sobieszewskiej. Ma pozwolenie konserwatora i właściciela terenu, czyli Lasów Państwowych. Co tydzień badacze przeszukują okolicę i badają teren.

Niespodziewane odkrycie w mekce poszukiwaczy

To było miejsce praktycznej kapitulacji wojsk niemieckich i największej ewakuacji cywilów, którzy w tym miejscu porzucali swój dobytek i udawali się drogą morską, jeżeli zdążyli, do ojczyzny. W tym miejscu stłoczonych było kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt tysięcy osób, które mieszkały w ziemiankach - tłumaczy Dominik Markiewicz, członek zarządu Fundacji "Latebra".

Jak mówi, do dziś na Wyspie Sobieszewskiej są pamiątki z czasów II wojny światowej, dlatego to miejsce jest nazywane "mekką poszukiwaczy". Lasy były już wiele razy przeszukiwane, dlatego nikt nie spodziewał się takiego odkrycia.

Nasza koleżanka, która jest jeszcze świeżym poszukiwaczem, miała nosa. Poruszała się po pewnych miejscach, które my dawno już sprawdziliśmy i nie zwróciliśmy uwagi na pewne sygnały, ona ich nie przeoczyła. W ziemiance znalazła jeden z rotorów, jeden z tych bębnów szyfrujących Enigmę. Wszystkim szczęki spadły - przyznaje Markiewicz.

Osiem rotorów

Emocji było dużo, tak jak widać na filmiku, który jest dostępny w sieci. Każdy próbował znaleźć jakiś element Enigmy i tego było masę. Widać, że Niemcy celowo zniszczyli urządzenie. Nie tylko to zresztą. To było centrum dowodzenia łączności i zostało celowo zniszczone przez Niemców, aby nie dostało się w ręce Rosjan - opowiada.

Maszyna została kompletnie zniszczona. Poszukiwacze z "Latebry" znaleźli: 8 rotorów, lampy elektronowe, elektronikę, akumulatory, części obudowy i drobne części klawiatury.

Podejrzewamy, że była to jedna z dywizji pancernych. Znaleźliśmy laryngofony (mikrofony wykorzystywane jako wyposażenie wojskowe - red.), co znakomicie świadczy o tym, że były to wojska, które używały tego w pojazdach pancernych. Były tam też inne elementy radiostacji i telefonów polowych. Było to miejsce łączności i dowodzenia. Zostało to porzucone w tym miejscu, bo było to najbliżej morza, najbliżej Wisły i było to miejsce ewakuacji i poddania się wojsk niemieckich. Ostatnie ich godziny - mówi Markiewicz.

Wojewódzki Konserwator Zabytków zdecyduje, co stanie się z odnalezioną Enigmą. Członkowie fundacji liczą, że znalezisko zostanie w Gdańsku.

W gruncie rzeczy bawimy się. To nasza pasja, jak wędkarstwo, jak każda inna. Raz w tygodniu gdzieś jedziemy, gdzie mamy pozwolenia. Współpracujemy też z muzeami. Nie dość, że świetnie się bawimy, to spełniamy historyczną misję, zaopatrując muzea i ucząc się historii - opowiada z uśmiechem Markiewicz.

Historia Enigmy

Enigma była jedną z najpilniej strzeżonych tajemnic Trzeciej Rzeszy. Dzięki skomplikowanemu mechanizmowi, urządzenie umożliwiało tworzenie ogromnej liczby kombinacji szyfrów, co na początku II wojny czyniło je praktycznie nie do złamania.

Złamanie kodów Enigmy, w czym kluczową rolę odegrali polscy kryptolodzy, uważane jest za jeden z przełomowych momentów wojny.

Jak wyjaśnia zastępca dyrektora Narodowego Muzeum Morskiego dr Marcin Westphal Enigma powstała pod koniec I wojny światowej jako maszyna do użytku cywilnego. Stosowana była w latach dwudziestych XX wieku w Niemczech do przesyłania wiadomości handlowych tych, które miały być tajne.

W roku 1928 urządzeniem zainteresowała się niemiecka marynarka wojenna, później inne rodzaje niemieckich sił zbrojnych i wówczas weszła w użycie wojsk Republiki Weimarskiej. Była też stosowana przez niemieckie Ministerstwo Spraw Zagranicznych do kontaktu z placówkami dyplomatycznymi na całym świecie.

Maszyna w czasie II wojny światowej została przez wojsko udoskonalona, a Niemcy uważali, że kod Enigmy jest nie do złamania.

Pierwsze, skuteczne próby jego odszyfrowania podjęli polscy kryptolodzy i już na początku lat 30. XX wieku, przed dojściem Adolfa Hitlera do władzy, byli w stanie odszyfrować proste depesze, choć zajmowało to jeszcze sporo czasu.Trzy słynne nazwiska: Rejewski, Różycki, Zygalski to są ci polscy matematycy, młodzi, genialni ludzie, którzy nie stosując żadnych skomplikowanych urządzeń, byli w stanie te pierwsze proste komunikaty Enigmy odczytywać. Tuż przed wybuchem II wojny światowej przekazali tą swoją brytyjskim i francuskim służbom specjalnym, które potem kontynuowały to zadanie - przypomina dr Marcin Westphal. Po upadku Francji ten ciężar spadł na Brytyjczyków. Pod Londynem funkcjonował słynny ośrodek Bletchley Park, w którym pracował wybitny brytyjski matematyk Alan Turing - prekursor opracowania pierwszego komputera.

Nie ma wątpliwości, że to Enigma

Moim zdaniem, to, co znaleziono, to szczątki maszyny szyfrujące Enigma i szczątki radiostacji. W momencie, kiedy wojska musiały się wycofać albo iść do niewoli niszczyły ten tajny, cenny sprzęt, żeby nie wpadł w ręce Sowietów - wyjaśnia Marcin Westphal. Szczątki, które wydobyto, noszą ślady eksplozji, czyli prawdopodobnie założono ładunki wybuchowe bądź wrzucono granat i w ten sposób zniszczono sprzęt do szyfrowania i nadawania wiadomości.

Wicedyrektor Narodowego Muzeum Morskiego podkreślił, że oznaczenia na odnalezionych elementach "nie budzą żadnych wątpliwości, że są to części składowe Enigmy".

Wersja maszyny, używana przez wojska lądowe, miała sześć wirników, które były oznaczone liczbami rzymskimi od I do VI. To, co zostało odkryte, nosi właśnie takie oznaczenia - mówił wicedyrektor.

Jak zaznaczył sama maszyna szyfrująca Enigma nie jest czymś wyjątkowym. Takie urządzenia są w zbiorach różnych polskich muzeów i instytucji i od czasu do czasu pojawiają się na aukcjach.

Nie jest to wielki wyjątek, tym bardziej, że mamy do czynienia ze szczątkami maszyny szyfrujące. Bardzo interesujący jest natomiast kontekst, bo wiemy, gdzie urządzenie zostało odkryte i możemy przypuszczać, jaka niemiecka jednostka go używała. Mamy ślady też zniszczenia maszyny. To pokazuje pewien dramatyzm sytuacji i potwierdza wydarzenia oraz relacje, które znamy z różnych źródeł historycznych - powiedział Westphal. Wydawałoby się, że Wyspa Sobieszewska jest naprawdę dobrze przebadana, a jednak okazuje się, że ziemia ciągle kryje jakieś niespodzianki.