W Gdańsku odbył się dziś proces odwoławczy Waldemara Bonkowskiego. Przed sądem pierwszej instancji były senator został skazany na rok więzienia w zawieszeniu na 3 lata za zabicie psa ze szczególnym okrucieństwem. Apelację złożyli prokurator, obrońca, a także kilka organizacji broniących praw zwierząt. Sąd Okręgowy w Gdańsku uchylił dziś wyrok i cofnął sprawę do ponownego rozpatrzenia.
Sąd Okręgowy w Gdańsku uznał, że w sprawie jest za dużo wątpliwości. Dotyczą one choćby obrażeń, których doznał pies.
Prokurator i przedstawiciele organizacji prozwierzęcych chcieli kary bez zawieszenia, czyli tego, żeby Bonkowski po prostu trafił za kraty. Obrona chciała uchylenia wyroku w całości, ewentualnie uniewinnienia.
Wśród obrońców Bonkowskiego pojawił się znany trójmiejski adwokat Jacek Potulski. Jak mówił RMF FM przed rozprawą, w jego ocenie śmierć psa była skutkiem nieszczęśliwego wypadku, nie celowego działania.
Waldemar Bonkowski, poproszony dziś przez sąd o złożenie dodatkowych wyjaśnień, opowiadał o tym, jak reanimował psa. Sąd odczytał też wyjaśnienia z pierwszego procesu - były one rozbieżne z tym, co mówił dziś były senator.
Bonkowski konsekwentnie nie przyznaje się do winy. W ostatnim słowie przed Sądem Okręgowym tłumaczył, że od 50 lat zajmuje się psami. Całe życie byłem miłośnikiem zwierząt. Nigdy nie skrzywdziłem żadnego zwierzęcia. Moim celem było doprowadzenie psa do domu. Nie było moim celem żebym znęcał się nad psem, żeby psa uśmiercić. Byłbym jakimś psychopatą. Mógłbym to zrobić na podwórku. Nie ma najbardziej podłego określenia, że znęcałem się nad zwierzętami ze szczególnym okrucieństwem - mówił w sądzie Bonkowski.
W kwietniu 2021 r. Waldemar Bonkowski został zatrzymany po tym, jak jeden z kierowców uwiecznił na filmie mężczyznę ciągnącego za swoim samochodem psa, przywiązanego do haka holowniczego. Okazało się, że za kierownicą siedział właśnie były senator. Mężczyzna oskarżony został o znęcanie się nad zwierzęciem ze szczególnym okrucieństwem, którego skutkiem była śmierć tego zwierzęcia. Według ustaleń śledczych przywiązał zwierzę do haka holowniczego samochodu, ruszył i zwiększał prędkość tak, że pies nie nadążył, przewrócił się i był ciągnięty za autem. Podczas sekcji zwłok ustalono, że zwierzę doznało poważnych obrażeń narządów wewnętrznych.
Podczas procesu Bonkowski wyjaśniał, że gdy doszło do zdarzenia, był chory i miał wysoką gorączkę. Jego psy uciekły, a na to, że błąkają się po okolicy, uwagę miał mu zwrócić miejscowy ksiądz proboszcz. Bonkowski tłumaczył, że chciał jak najszybciej odnaleźć psy i sprowadzić z powrotem na teren swojej posesji, bo mogły być niebezpieczne dla obcych.
Waldemar Bonkowski to znany na Kaszubach polityk. Od lat 90. związany był z Porozumieniem Centrum, później od 2001 roku z Prawem i Sprawiedliwością, które reprezentował w Sejmiku Województwa Pomorskiego. W wyborach parlamentarnych w 2015 uzyskał mandat senatora z ramienia PiS. W lutym 2018 r., po serii antysemickich wpisów w mediach społecznościowych, Bonkowski został zawieszony w prawach członka partii i został senatorem niezrzeszonym.
W wyborach 2019 r. starał się o reelekcję z własnego komitetu wyborczego, ale nie dostał się Senatu.