Zwiększenie zatrudnienia i pensji, modernizacja floty i zakup nowej jednostki wielozadaniowej - to główne wyzwania na przyszłość dla Morskiej Służby Poszukiwana i Ratownictwa. Polski SAR świętuje dziś swoje 20-lecie. Efekty ich pracy to 2,5 tysiąca akcji i dokładnie 1900 ocalonych żyć.
Choć oficjalne obchody 20-lecia Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa odbywały się w Gdyni dziś, to służbę powołano formalnie z początkiem 2002 roku. Wcześniej jej zadania wykonywało Polskie Ratownictwo Okrętowe, specjalizujące się w holowaniu jednostek pływających. Dziś, nawiązując do historii, ratownicy opowiadali o tym, jak przez lata zmienił się charakter ich służby.
Kiedyś były to akcje związane głównie z gospodarką morską i pomaganiem pracującym na morzu, dziś ogrom akcji wiąże się z ratowaniem tych, którzy na morzu są rekreacyjnie lub turystycznie.
Kolokwialnie powiem, że to jest już tak pół na pół. Są to ciężkie akcje, jeśli mówimy o ratownictwie życia, przede wszystkim w strefie brzegowej. Turyści, gdy widzą czerwoną flagę, którą ratownicy WOPR wywieszają, nie dostosowują się do zakazu, wchodzą do wody, mimo że nie wolno wtedy korzystać z kąpieli morskich. I nasi ratownicy, przede wszystkim brzegowi, uczestniczą w akcjach poszukiwawczo-ratowniczych - opisywał dziś Rafał Goeck, rzecznik prasowy Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa. Akcje związane z gospodarką morską dotyczą głównie holowania jednostek, ale także usuwania wycieków z powierzchni morza lub terenów portów.
Ratownicy morscy mówili dziś też o wyzwaniach na przyszłość. A te - oprócz zmiany charakteru służby SAR - wiążą się chociażby z dodatkowymi zadaniami, których spodziewa się Morska Służba Poszukiwania i Ratownictwa.
Mówimy tutaj przede wszystkim o budowie farm wiatrowych, aby zapewnić bezpieczeństwo energetyczne naszego kraju, przez co dla nas, jako dla służby ratowniczej, stanowić będzie to nowe wyzwanie. Żeby, tak jak mówi zapis naszej ustawy, nieść pomoc każdemu człowiekowi, który bez względu na okoliczności, znajdzie się w niebezpieczeństwie na morzu - mówił dziś Sebastian Kluska, dyrektor Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa. Jego zdaniem, jednym z głównych wyzwań jest zwiększenie liczby ratowników, ale także modernizacja ich sprzętu.
Rozwój floty i wymiana naszych obecnych jednostek pływających. Tutaj niebawem ruszy program FENIKS, w którym zostało zapisane 550 mln złotych na rozwój naszej firmy - mówił Kluska, dodając, że w najbliższym czasie planowane jest rozpoczęcie działań w celu pozyskania nowego statku wielozadaniowego. Jego budowa jest zaplanowana we wspomnianym programie FENIKS, którego uruchomienia Kluska spodziewa się w tym roku. Statek miałby po części zastąpić jednostkę "Kapitan Poinc", flagowy okręt Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa, który służyłby nadal, ale byłby uzupełnieniem dla nowego statku.
Jeśli chodzi o zwiększenie zatrudnienia w SAR, to dyrekcja służby chciałaby przede wszystkim zwiększania obsad w Brzegowych Stacjach Ratowniczych, których na polskim wybrzeżu jest kilkanaście.
Tak, żeby doprowadzić do stanu, kiedy minimum dwóch zawodowych ratowników, znajduje się na dyżurze w każdej Brzegowej Stacji Ratowniczej - mówił Kluska. Dziś to jeden ratownik plus ochotnicy. Także na statkach ratowniczych Kluska chciałby większej liczby etatów. W sumie chodzi o mniej więcej 40 dodatkowych osób. SAR zabiega aktualnie o zgodę i pieniądze na te cele, co oczywiście zależy od rządu. Jak mówił dziś Sebastian Kluska, konieczne jest także zwiększenie wynagrodzenia ratowników.
Wiadomo, że w dzisiejszych czasach galopująca inflacja powoduje, że zatrudnienie wymaga, żebyśmy się pochylili nad pensjami naszych pracowników i sukcesywnie, w miarę możliwości je podnosili - mówił dziś Kluska, informując też, że po ostatnich podwyżkach płac w SAR, osoba pracująca jako marynarz zarabia około 5 tys. zł brutto.
Aktualnie w całej strukturze Morskiej Służby Poszukiwania i Ratowników pracuje ponad 300 osób, których wspiera około stu ochotników.