Złamana noga na wakacjach może doprowadzić do finansowego kryzysu. Niechlubny rekordzista wrócił do kraju z Włoch z rachunkiem na... 130 tysięcy euro! Tyle kosztował specjalistyczny transport medyczny pacjenta po wypadku do kraju. ​Polacy nadal nie wiedzą, że standardowe ubezpieczenie NFZ nie pokrywa transportu medycznego.

REKLAMA

Turyści nie są świadomi faktu, że transport medyczny nie podlega ubezpieczeniu w ramach standardowych usług przysługujących ubezpieczonemu w Narodowym Funduszu Zdrowia.

To oznacza, że opłacenie transportu do Polski karetką czy samolotem, w sytuacji gdy złamiemy nogę, uszkodzimy kręgosłup czy gdy dojdzie do innej nieprzyjemnej sytuacji podczas wycieczki zagranicznej leży po naszej stronie. Mówimy o kosztach sięgających dziesiątek, o ile nie setek tysięcy złotych. Każdego roku zdarzają się wypadki na wakacyjnych wycieczkach i dochodzi do bardzo poważnych dylematów, jak pokryć rachunek za transport medyczny - mówi ekspert ubezpieczeniowy Paweł Skotnicki.

Problem jest poważny. Brak rozsądku, zwykły pech, a do tego brak odpowiedniego ubezpieczenia powoduje, że jesteśmy narażeni na ogromne wydatki. Najczęstsze urazy powodujące konieczność skorzystania z transportu medycznego to złamania nóg czy wstrząsy mózgu. Zdarzają się jednak także urazy wewnętrzne, otwarte złamania kończyn górnych czy wreszcie poważne zdarzenia nie wynikające z wypadków jak np. udary czy zawały serca.

Najpoważniejsza sytuacja, z jaką mieliśmy do czynienia, to było zdarzenie z Włoch, w skutek którego do Polski specjalistycznym sprzętem - z asystą medyczną - musiał wrócić pan, który uległ wielu złamaniom i nie mógł być transportowany inaczej. Koszt? Prawie 130 tysięcy euro. Mieliśmy przykład pana, który uległ wypadkowi na skuterze w Tajlandii i tutaj też padały podobne kwoty - dodaje Paweł Skotnicki.

Zwykle poszkodowani płacą za transport medyczny ze swojej kieszeni, zaciągając kredyt. Problem rozwiązałoby ubezpieczenie turystyczne, które w swoim zakresie ma pokrywanie kosztów transportu medycznego, ale na to wciąż decyduje się mała liczba turystów, bo konsumenci starają się ograniczać koszty. Zdarzają się sytuacje, gdy konieczne są zbiórki charytatywne, by pokryć koszty transportu medycznego.

Na koszt transportu medycznego ma wpływ wielkość samolotu lub karetki, ilość osób wracających tym pojazdem, ale i specyfika urazu, to czy wystarczy standardowa karetka czy samolot, czy jednak to musi być pojazd wyposażony sprzęt, jak na intensywnej terapii w szpitalu. Oczywiście najważniejsza jest tu także destynacja. Powrót z Europy będzie dużo tańszy niż z Afryki czy z Azji - mówi Paweł Skotnicki.

Eksperci przestrzegają przed jeszcze jedną sytuacją: czasem transport medyczny jest konieczny, nawet gdy pacjent czuje się na tyle dobrze, by teoretycznie podróżować standardowym samolotem. Linie lotnicze mają jednak prawo odmówić przyjęcia pasażera ze złamaną kończyną czy w kołnierzu ortopedycznym jeżeli istnieje ryzyko, że jego stan zdrowia może wymusić lądowanie w innym miejscu niż port docelowy. Do tego osoba ze złamaniem i unieruchomioną nogą może zająć więcej niż jedno miejsce w samolocie.

Spotkałem się z sytuacją, gdy linie odmówiły przyjęcia na pokład człowieka ze złamanym odcinkiem szyjnym kręgosłupa. Taki pasażer musi lecieć w odpowiedniej pozycji, czego linie lotnicze nie mogły zapewnić - mówi Paweł Skotnicki.

Pasażerowie nie są świadomi, jak wielkie koszty generuje transport medyczny. Turyści jadący na egzotyczne wakacje poza Europę czy jadący na wakacje połączone z surwiwalem czy bardziej ekstremalnymi atrakcjami powinni w koszty podróży włączyć ubezpieczenie turystyczne obejmujące transport medyczny obowiązkowo - dodaje Paweł Skotnicki.