Po całym dniu pływania statku "Echo 2" po Zalewie Szczecińskim udało się zlokalizować spoczywający na dnie wrak bombowca B17. Odnalezienie samolotu zestrzelonego pod koniec II wojny światowej to spora sensacja na skalę - co najmniej - europejską. Udział w poszukiwaniach wzięli m.in. specjaliści z Niemiec, którzy przywieźli niedostępny w Polsce sprzęt pozwalający zajrzeć w głąb dna.

REKLAMA

Na trop bombowca B17, który został zestrzelony nad Zalewem Szczecińskim, udało się wpaść przy okazji pogłębiania toru wodnego. Wtedy z dna zalewu wydobyto silnik samolotu.

Historycy dotarli też do świadków, którzy na podobne znalezisko natrafili kilkadziesiąt lat temu. Dzięki lokalizacji obu fragmentów maszyny udało się wytypować obszar, na który spadł amerykański samolot.

Kolejne szczątki amerykańskiego samolotu

W sierpniu, dzięki użyciu sonaru, udało się natrafić na skrzydło bombowca. Teraz były prowadzone dalsze prace mające zlokalizować kolejne szczątki amerykańskiego samolotu B17.

Tym razem statek badawczy "Echo 2" szczecińskiej firmy Escort, wraz ze specjalistami z firmy Innomar Technologie GmbH z Rostoku, badał muliste dno akwenu. Prace były prowadzone przy pomocy echosondy parametrycznej SES, która w sprzyjających warunkach bada osady denne i lokalizuje znajdujące się tam anomalie.

Firma Innomar znajduje się w światowej czołówce producentów specjalistycznego sprzętu do prowadzenia podwodnych poszukiwań. W środę, po raz pierwszy w Polsce, zaprezentowała najnowszy 6-przetwornikowy Innomar "sixpack" Multi-Transducer Sub-Bottom Profiler.

Sprzęt ten pozwala zebrać bardzo dużą liczbę danych nawet w bardzo płytkich wodach. Urządzenie jest stosowane do szukania złóż ropy i gazu, badaniu podmorskich rurociągów, kabli, określania stanu fundamentów budowli hydrotechnicznych oraz lokalizowania stanowisk archeologicznych. Tym razem użyliśmy go do zlokalizowania szczątków rozbitego amerykańskiego samolotu. Szczególnie zależało nam na sprawdzeniu, co może znajdować się w osadach dennych znajdujących się wokół wystających ponad dno szczątków wraku - mówi Aleksander Ostasz z Muzeum Obrony Wybrzeża w Kołobrzegu.

Jednostka "Echo 2" wypłynęła z portu w Trzebieży rano, a prace z jej pokładu były prowadzone przez cały dzień. Zwykle jest tak, że gdy czegoś szukamy, to udaje nam się ten wrak, czy coś innego zlokalizować pod koniec dnia. Tak jest też i tym razem. Pływamy od 10, o 15:30 udało nam się dopiero zlokalizować ten samolot - mówi Tomasz Jankowski, kapitan statku "Echo 2".

Statek pływał po wyznaczonym obszarze, po równoległym kursie, tak by - zamontowana na dziobie - echosonda mogła sczytać dane z dna. Na podłączonych monitorach widać było tylko kolorowe paski. One wskazywały niemieckim specjalistom, że coś kryje się w dnie. Dopiero po skompilowaniu obrazu z echosondy okazało się, że udało się natrafić m.in. na wystający z dna element.

Obecnie trwa analiza zebranych danych, która specjalistom z firmy Innomar zajmie parę tygodni. Powstanie m.in. trójwymiarowy obraz warstw dennych.

Mamy nadzieję, że użycie najnowszego Sub-Bottom Profilera firmy Innomar pozwoli sporządzić wizualizację w 3D wszystkich anomalii znajdujących się w dnie wokół szczątków samolotu i dowiemy się na co natrafiliśmy - dodaje Aleksander Ostasz.

O bombowcu B17

Zestrzelony B17 był wyjątkową maszyną. Ten bombowiec prowadził nalot na zakłady benzyny syntetycznej w ówczesnych Policach i na nim skupił się ogień artylerii przeciwlotniczej.

Na pokładzie znajdował się wyjątkowy sprzęt nawigacyjno-szpiegowski, a załogę stanowili niemal sami oficerowie. 5 członków załogi przeżyło katastrofę i trafiło do niewoli, trzech zginęło i zostało pochowanych, trzech ma od 1944 roku status zaginionych. Ich szczątki prawdopodobnie kryje Zalew Szczeciński.

Celem nalotu z 7 października 1944 r. było zniszczenie fabryki benzyny i pozbawienie hitlerowskie Niemcy paliwa dla czołgów i ciężarówek. To przyspieszyło zakończenie wojny. Amerykanie zapłacili za to cenę krwi. Spośród ponad 140 bombowców biorących udział w operacji, 17 nie wróciło do bazy.

Muzeum Oręża Polskiego w Kołobrzegu zaprasza do współpracy wszystkie instytucje, organizacje i osoby, które chcą pomóc w poszukiwaniach samolotu. Szuka również kontaktu do krewnych załogi samolotu Boeing B-7G numer 44-8046 z 457. Grupy Bombowej, 750. Dywizjonu Bombowego lub weteranów 8. Armii Lotniczej (albo ich krewnych), którzy brali udział 7 października 1944 r. w nalocie na fabrykę benzyny syntetycznej w Policach.