Czy mamy otwierać swoje biznesy nad Odrą? - pytają przedsiębiorcy i oczekują jasnej deklaracji w tej sprawie od minister klimatu Anny Moskwy. Ubiegłoroczna katastrofa ekologiczna na rzece przyniosła przedsiębiorcom olbrzymie straty, a w sytuacji gdy ci słyszą, że złote algi znów mogą zakwitnąć, nie wiedzą, jak się na to przygotować.
Po wypowiedziach minister klimatu i środowiska Anny Moskwy, że ryzyko ponownej katastrofy na Odrze jest bardzo duże, Północna Izba Gospodarcza oraz Unia Izb Odry i Łaby wyrażają zaniepokojenie, że w obliczu tak jasnej definicji zbliżającego się problemu, więcej mówi się publicznie o tym, że on wystąpi niż o tym, jak mu zapobiegać.
Nie ma naszej zgody, by katastrofa na Odrze powtórzyła się, a winą za nią obarczać "złote algi", "niekorzystną pogodę" czy inne zjawiska naturalne. Naukowcy mówią zgodnie, że nie ma możliwości, by zanieczyszczenie Odry i sytuacja, jaka nam grozi była zjawiskiem w 100 proc. naturalnych - mówi Hanna Mojsiuk, prezes Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie.
Przedsiębiorcy oczekują jasnej i przejrzystej odpowiedzi, w jaki sposób mają się przygotować na sezon.
Z wypowiedzi minister Anny Moskwy wynika, że alga wciąż jest obecna w Odrze i tylko kwestią czasu jest to aż zakwitnie, a prognozy pogody zakładające ograniczenie ilości wody w rzekach będą tylko sprzyjać kolejnym komplikacjom. Z takim stanem rzeczy i z taką diagnozą nie zgadzają się przedsiębiorcy oraz naukowcy.
Czujemy, jakby przygotowywano nas na najgorsze, zamiast działać. Zdefiniowano, że powodem katastrofy jest złota alga, ale jednocześnie rządzący unikają sformułowań, które są potwierdzane przez naukowców, że alga ma szanse na rozkwit tylko w zasolonej wodzie. Czyli jeżeli nadal uskuteczniane będą niekontrolowane zrzuty, w tym te realizowane przez największe spółki państwowe - mówi Mojsiuk.
Nie satysfakcjonują nas informacje o tym, że prowadzony jest monitoring rzeki. Nie znamy bowiem procedur, jak działać, gdy okaże się, że następuje sytuacja krytyczna. Co da ten monitoring? Jak działać będą służby? Brakuje kompleksowej informacji na ten temat oraz odpowiedzi, jak wyglądać będą działania służb, gdy już dojdzie do przewidywanej katastrofy. Kolejny raz zwracamy uwagę, że w ostatnich miesiącach nie odbyły się żadne spotkania oraz seminaria na ten temat, które powinny być regularnie inicjowane przez np. Wody Polskie czy Wojewódzkie Inspektoraty Ochrony Środowiska - podkreśla.
Koniec kwietnia to czas, gdy wielu przedsiębiorców planuje działania w nadchodzącym sezonie wakacyjnym. Inwestowanie w biznes nad Odrą, w momencie, gdy minister Moskwa mówi o prawdopodobieństwie powtórzenia katastrofy, byłoby nierozsądne. Obawiamy się, że przedsiębiorcy, którzy lata budowali swoje biznesy nad Odrą, po prostu zrezygnują z prowadzenia firm. Mowa zarówno o hotelach, agroturystyce, lokalach gastronomicznych, jak i wypożyczalniach sprzętu wodnego. Katastrofa odrzańska, gdyby się powtórzyła, spowodowałaby drastyczny spadek atrakcyjności miejscowości położonych nad Odrą. Mowa o Szczecinie, ale i o mniejszych miejscowościach słynących np. ze spływów kajakowych - mówi Hanna Mojsiuk.
Dlatego przedsiębiorcy oczekują jasnej i konkretnej odpowiedzi: w jaki sposób mają się przygotować na sezon.
Przedsiębiorcy jednocześnie przypominają, że po ubiegłej katastrofie, zaproponowano im jednorazowe wsparcie w wysokości 3 tysięcy złotych brutto na pracownika zatrudnionego na umowę o pracę. Taka rekompensata została krytycznie oceniona przez nadodrzańskie firmy oraz Północną Izbę Gospodarczą.