Wielki deficyt i długa lista inwestycji, które trzeba przesunąć na bliżej nieokreśloną przyszłość. Szczecin ma już gotowy projekt budżetu na przyszły rok. Z powodu spadku wpływów podatkowych po wprowadzeniu Polskiego Ładu, galopującej inflacji i podwyżek cen energii w miejskiej kasie zabraknie prawie pół miliarda złotych.
Galopująca inflacja, marginalizacja samorządów i wreszcie obciążanie gmin dodatkowymi, kosztownymi zadaniami - w tak trudnych okolicznościach konstruowany jest przyszłoroczny budżet Szczecina. Jego projekt jest już gotowy. Dzięki dyscyplinie finansowej, pomimo bardzo trudnej sytuacji, w projekcie budżetu założono utrzymanie nadwyżki operacyjnej, czyli dodatniej różnicy pomiędzy dochodami bieżącymi, a wydatkami bieżącymi oraz konsekwentne przestrzeganie zasady, że dochody ze sprzedaży majątku w całości przeznaczane są na finansowanie wydatków majątkowych, a nie na przykład na spłatę kredytów.
Przyszłoroczne dochody miasta powinny przekroczyć 3 miliardy 36 milionów złotych. Wydatki będą jeszcze wyższe, przekroczą 3,2 mld złotych. Przyszłoroczny deficyt planowany jest na poziomie 165 mln złotych.
Przez decyzje rządu systematycznie z roku na rok do Szczecina trafia coraz mniej pieniędzy, bo udział samorządów w podziale PIT maleje. Rząd się bogaci, a tymczasem jako miasto spodziewamy się w przyszłym roku niższych dochodów niż 2018 roku. To duży krok wstecz, bo gdyby nie decyzje władz centralnych w kasie Szczecina byłoby aż o 335 mln zł więcej - mówi Dariusz Sadowski, rzecznik urzędu miasta w Szczecinie.
To niestety nie koniec strat. Nieustannie rosnące stopy procentowane zwiększyły koszt obsługi miejskich kredytów. Wysokie ceny paliwa wymusiły przeznaczenie dodatkowych pieniędzy na transport publiczny. Do tego dochodzą astronomiczne podwyżki cen prądu i nieustające dopłaty do oświaty i pomocy społecznej, które są przerzucane na samorząd. W sumie to kolejne 200 mln zł kosztów, które zapłaci Szczecin. W połączeniu ze wspomnianymi ubytkami z tytułu PIT to wyrwa w miejskiej kasie na poziomie 530 mln zł! Rząd "zrekompensuje" to Szczecinowi jednorazową dopłatą, która sprawi, ze finalnie budżet Szczecina będzie mniejszy o blisko 450 mln zł niż gdyby nie wprowadzono "Polskiego Ładu" - dodaje Dariusz Sadowski.
Dlatego aby ratować miejski budżet konieczne są oszczędności. Stąd decyzje dotyczące wyłączenia iluminacji charakterystycznych miejskich obiektów czy ograniczenie temperatury w magistracie do 19 stopni C. Oprócz tego nie będzie imprezy sylwestrowej i iluminacji świątecznych na ulicach miasta, nie będzie działać też lodowisko na Arkonce.
Nie obędzie się jednak bez cięć wydatków na inwestycje, które w przyszłym roku będą o blisko 300 mln zł mniejsze niż w roku obecnym. Lista cięć obejmuje prawie 20 pozycji. Nie będzie m.in. remontów ulic Kniewskiej, Krzemiennej , Emilii Plater czy Żupańskiego. Z budżetu znika plan przebudowy alejek spacerowych w Parku Kasprowicza, kąpielisk Głębokie i Dziewoklicz. Nie będzie pieniędzy na program "Zielone ogródki", budowę szkolnych boisk, modernizację sal gimnastycznych czy zagospodarowanie ogrodu przy Sali Ślubów.
Zagrożone są też kolejne inwestycje, w tym budowa tramwaju do Mierzyna, III etapu Trasy Północnej, Mostu Kłodnego czy zakup nowoczesnych tramwajów i autobusów.
Mieszkańców czekają też podwyżki stawek za wywóz śmieci, mają sięgnąć 10%.
Najbliższe tygodnie to czas na poprawki i korekty przedłożonego dokumentu. Miejscy radni będą głosować nad uchwaleniem projektu budżetu miasta na 2023 rok za miesiąc.