​Od jutra wędkarze będą mogli wrócić nad Odrę. Wycofany ma być wprowadzony równo miesiąc temu zakaz połowów amatorskich w zachodniopomorskim odcinku rzeki i jeziorze Portowym.

REKLAMA

Marszałek wprowadził zakaz amatorskich połowów 13 sierpnia, w odpowiedzi na falę śnięć w rzece. Dotyczył on odcinka Odry i jeziora Portowego. Nie zostały nim objęte: jezioro Dąbie ani Zalew Szczeciński. Zakaz miał obowiązywać do końca września.

Po miesiącu obowiązywania zakazu i w tydzień po tym jak swój, dotyczący szeroko pojętego korzystania z rzeki, cofnął zachodniopomorski wojewoda, w Urzędzie Marszałkowskim zapadła decyzja o skróceniu zakazu połowów amatorskich.

Od jutra wędkarze będą mogli znów łapać w Odrze ryby, ale zgodnie z uchwałą zachodniopomorskiego okręgu Polskiego Związku Wędkarskiego, to co złowią będą musieli wypuścić. W głosowaniu PZW wprowadził zasadę "no kill" czyli "złów i wypuść". Obowiązywać ma ona co najmniej do końca września, ale najprawdopodobniej zostanie przedłużona.

Przez najbliższe tygodnie PZW ma zbierać od swoich członków dane dotyczące tego, czy w Odrze jest jeszcze co łowić.

Nadal nie wiadomo, jaka część populacji ryb ucierpiała w katastrofie ekologicznej. Według szacunków może być to nawet 50 proc. Nie wiadomo też, co doprowadziło do zakwitu śmiercionośnych złotych alg, które są uznawane za bezpośrednią przyczynę śnięcia ryb. Złote algi są gatunkiem inwazyjnym, do tej pory nie były w Polsce obserwowane. Do masowego rozmnażania potrzebują określonych warunków, w tym zasadowego odczynu wody i jej zasolenia.

Polsko-niemiecki raport o przyczynach katastrofy ekologicznej na Odrze ma być gotowy do końca września.