Chcą remontować szkoły, budować dróg, chodniki czy pływalnie. Kryzys na rynku mieszkaniowym zmusza deweloperów i firmy, które do tej pory budowały domy i mieszkania do szukania innych zleceń. Rośnie i będzie rosnąć zainteresowanie przetargami ogłaszanymi przez samorządy - przewidują eksperci z Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie.

REKLAMA

Jedną z inwestycji w Szczecinie - mały obiekt o wartości kilkudziesięciu milionów złotych - chce wybudować dziesięć firm. Wśród zainteresowanych są uznani deweloperzy i firmy, które dotychczas zajmowały się wyłącznie przygotowywaniem swoich inwestycji. Wszystkie mieszczą się w przewidywanym przez inwestora budżecie. Jak to możliwe?

Kryzys dotykający branżę budowlaną zmusza deweloperów do szukania nowych rynków. Inwestycje publiczne to mniejsze, ale pewne pieniądze. Cała nadzieja w nowej perspektywie unijnej i w tym, że samorządy będą mieć z czego i co budować. W przeciwnym razie przed nami jeszcze poważniejszy kryzys - mówi Hanna Mojsiuk, prezes Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie.

Takich sytuacji będzie więcej, bo obecnie realizowanych jest najmniej inwestycji deweloperskich od dekady. Liczba budowanych mieszkań w ostatnim kwartale roku 2022 spadła o 60 proc. Nic więc dziwnego, że deweloperzy będą szukać zleceń w sektorze publicznym.

Do przetargów w obszarze branży budowlanej dotychczas startowało kilku wykonawców, a teraz jest ich nawet kilkunastu lub więcej. Pierwsze symptomy kryzysu gospodarczego zawsze widoczne są najpierw w sektorze budowlanym. Przedsiębiorcy wówczas kierują swoje zainteresowanie w stronę sektora publicznego. Był czas, gdy remonty dróg, chodników czy inne inwestycje komunalne miały problem z wykonawcami, obecnie tego nie ma. Widzimy gigantyczną fluktuację między rynkiem prywatnym a publicznym - mówi mec. Bożena Licht, radca prawny, ekspert rynku nieruchomości i wiceprezes klastra budowlanego przy Północnej Izbie Gospodarczej.

Dlaczego wykonawcy preferowali inwestycje prywatne, a nie publiczne? Eksperci mówią wprost: to kwestia np. administracji. Duża liczba pozwoleń, dokumentów, dyscyplina finansowa, kary umowne - to wszystko poważnie utrudnia prowadzenie publicznej inwestycji. Nie da się jednak ukryć, że zadania zlecane przez samorządy czy inwestorów rządowych są pożądane w czasach kryzysu. To często mniejsze pieniądze, ale za to pewne. Deweloperzy budują na kredyt lub ze środków własnych. e zasoby mogą się kończyć. Żeby rozpocząć inwestycję publiczną, trzeba mieć pewność finansowania - mówi Mirosław Król, szczeciński ekspert rynku nieruchomości.

Eksperci obawiają się, że firmy chcąc zaistnieć w przetargach publicznych, będą proponować rażąco niskie ceny, co pozwoli im stanąć do przetargu, ale nie pozwoli na realizacje zadania. To poważny problem, z którym już teraz boryka się wiele samorządów w Polsce.

Ci, którzy byli dotychczas w sektorze publicznym budowali swoje doświadczenie w relacjach z samorządami. Mówimy o mostach, drogach, placówkach oświatowych czy drobnych inwestycjach infrastrukturalnych. Firmy wcześniej obecne w przetargach publicznych wcześniej mają doświadczenie, portfolio i większą szansę na realizację zadań. Firmy, które były tylko na rynku komercyjnym, mogą mieć problem z odnalezieniem się w tej przestrzeni - mówi Bożena Licht, radca prawny i wiceprezes Klastra Budowlanego przy Północnej Izbie Gospodarczej.

Czy deweloperzy będą umieli budować drogi i chodniki? To pewnie kwestia doświadczenia i technologii. Wyobrażam sobie, że jeżeli ktoś wybudował dziesiątki osiedli to budowa szkoły podstawowej czy remont basenu nie będzie problemem. Bardziej obawiam się faktu, że obserwujemy bardzo realny spadek prowadzonych inwestycji deweloperskich. Zapotrzebowanie na mieszkania nie spada, a spada ich ilość na rynku oraz ich dostępność. Jeżeli w tym temacie nie nastąpi pewne "uspokojenie" to będziemy obserwować dalszy wzrost cen najmów, a posiadanie własnego mieszkania stanie się jeszcze trudniejsze - dodaje Mirosław Król, ekspert rynku nieruchomości.