Prawomocny jest już wyrok w sprawie wybuchu gazu w budynku plebanii parafii ewangelicko-augsburskiej w Katowicach-Szopienicach, do którego doszło w styczniu 2023 roku. Edward D. został za to skazany na 6 lat więzienia, ma też ponieść wielomilionowe konsekwencje finansowe.

REKLAMA

Informację o zakończeniu procesu sądowego i potwierdzeniu winy Edwarda D. przez sądy obu instancji przekazała w poniedziałek Prokuratura Okręgowa w Katowicach.

Wyrok sądu drugiej instancji

Wyrok w pierwszej instancji ogłosił w marcu 2024 roku Sąd Rejonowy Katowice-Wschód. Odwołała się od niego obrona.

Sąd okręgowy jedynie nieznacznie skorygował wyrok pierwszej instancji, nieco inaczej formułując opis czynu.

Edward D. został uznany za winnego sprowadzenia niebezpieczeństwa eksplozji poprzez rozkręcenie instalacji przy kuchence gazowej i uszczelnienie drzwi wejściowych mieszkania taśmą malarską, a także nieumyślne sprowadzenie samej katastrofy. W następstwie wybuchu doszło do zawalenia się budynku probostwa, uszkodzenia pobliskich budynków oraz zniszczenia zaparkowanych w pobliżu samochodów, a trzy osoby - dwójka dzieci i ich ojciec - doznały obrażeń.

Wina oskarżonego nie budziła wątpliwości zarówno Sądu Rejonowego Katowice-Wschód w Katowicach, jak i instancji odwoławczej - Sądu Okręgowego w Katowicach. Zgromadzony w toku śledztwa oraz postępowania sądowego materiał dowodowy uznany został za wiarygodny i przekonujący. Sąd odwoławczy podtrzymał stanowisko sądu pierwszej instancji, które potwierdzało słuszność przyjętej w akcie oskarżenia kwalifikacji prawnej czynu zarzuconego oskarżonemu - opisywał rzecznik Prokuratury Okręgowej w Katowicach Aleksander Duda.

Konsekwencje finansowe dla Edwarda D.

W związku ze skazaniem sąd orzekł wobec Edwarda D. obowiązek naprawienia wyrządzonych przez niego szkód. W przypadku parafii zostały one wyliczone na 11,5 mln zł, a jednego z ubezpieczycieli - prawie 1,9 mln zł.

Ponadto sąd zobowiązał go do zapłaty zadośćuczynienia trzem osobom, które doznały obrażeń.

Okoliczności wybuchu na plebanii

Do wybuchu doszło 27 stycznia 2023 roku ok. 8:30 w Katowicach-Szopienicach. W gruzowisku odnaleziono ciała 69-latki i jej 40-letniej córki. Zasadniczą przyczyną ich zgonu było zatrucie lekami, które zażyły wcześniej i brak podstaw do przyjęcia, że żyły w momencie wybuchu - informowała prokuratura. Ich mąż i ojciec, Edward D., trafił do szpitala.

Mężczyzna został poważnie ranny w wybuchu. Wiele dni spędził w szpitalu. Zatrzymano go w marcu ubiegłego roku, został aresztowany. Biegli, których opinii zasięgnęła prokuratura, ustalili, że przyczyną eksplozji w budynku probostwa był wypływ gazu do pomieszczeń mieszkalnych zajmowanych przez rodzinę oskarżonego.

Opierając się na opinii ekspertów w dziedzinie gazownictwa, śledczy ustalili, że oskarżony celowo rozszczelnił instalację gazową w swoim mieszkaniu, co spowodowało wypływ gazu. Nie wiadomo jednak, czy zainicjowanie wybuchu było wynikiem celowego działania, czy przypadku.

Poza plebanią wybuch uszkodził także okoliczne budynki i samochody, m.in. kościół parafii ewangelicko-augsburskiej i okoliczne szkoły. Łącznie status pokrzywdzonego prokurator przyznał 19 osobom fizycznym i innym podmiotom.

Dlaczego doszło do tragedii?

Rodzina ta mieszkała na plebanii i przed laty zajmowała się kościołem. Kilka dni po wybuchu media poinformowały, że otrzymały list podpisany przez całą tę trójkę, który został wysłany do redakcji krótko przed tragedią. Była w nim zapowiedź rozszerzonego samobójstwa. Autorzy listu napisali, że będąc w ciężkiej sytuacji, zwrócili się o pomoc do księdza, u którego zamieszkiwali i dla którego pracowali. Czuli się przez niego oszukani.

Informację o nieporozumieniach w plebanii potwierdził wtedy proboszcz parafii i biskup diecezji katowickiej Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego Marian Niemiec. Jak informował, konflikt między rodziną, która napisała list, a parafią trwał od lat, a jego tłem były kwestie finansowe. Spór rozstrzygnął sąd, który przyznał rację parafii. Jak opisywał biskup, rodzina, która przed laty zajmowała się kościołem, mieszkała na plebanii i była utrzymywana przez parafię, nie płaciła czynszu ani za media. Od lat nie zajmowała się już kościołem.