Petycję i "zestaw ratunkowy" na wypadek wyłączenia prądu przynieśli dziś do Ministerstwa Przemysłu w Katowicach związkowcy z Solidarności. Sprzeciwiają się planom zamknięcia elektrowni węglowych w Rybniku i Łaziskach.
Związkowcy skierowali petycję do pełnomocnika rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej Wojciecha Wrochny, który jest wiceministrem przemysłu.
Chcemy dowiedzieć się od pana ministra, jakie ma plany do 2040 roku, bo wiemy, że do tego czasu elektrownia atomowa nie powstanie i co wtedy z tymi węglowymi? Chcemy wiedzieć, jakie ma rozwiązanie na to. Składamy jedynie petycję i "dary" sekretarzowi stanu w Ministerstwie Przemysłu, panu Wrochnie. Mamy dla niego lampę naftową, świeczki i zapałki - mówił Artur Braszkiewicz, wiceprzewodniczący Śląsko-Dąbrowskiej Solidarności.
Rzecznik Ministerstwa Przemysłu Tomasz Głogowski dodał: Petycja jeszcze dziś zostanie przekazana panu ministrowi Wrochnie, który ma dziś spotkania w Warszawie. Minister zadeklarował, że najszybciej jak będzie to możliwe, spotka się ze stroną społeczną, ze zwiazkowcami, w Katowicach. Będziemy chcieli, żeby to spotkanie odbyło się jeszcze przed świętami.
Związkowcy odwiedzają dziś także biura śląskich parlamentarzystów.
Ponad tydzień temu poinformowano, że elektrownia w Rybniku będzie działała dłużej, niż planowano to jeszcze kilka miesięcy temu.
Dwa bloki elektrowni Rybnik, z obecnie działających czterech, będą wykorzystywane do połowy 2026 roku, a dwa kolejne będą działały również w 2027 roku - poinformowało Ministerstwo Aktywów Państwowych.
Wcześniej PGE planowała zakończyć pracę rybnickiego zakładu półtora roku wcześniej. Wytwarzania energii miano zaprzestać do końca przyszłego roku, a ciepła do sierpnia 2026 roku.
W listopadzie informowaliśmy z kolei o liście samorządowców do premiera. Ostrzegali, że "bezpieczeństwo energetyczne Polski jest zagrożone". Wskazywali na zwolnienia tysięcy osób związanych z branżą energetyczną oraz problemy z dostawami ciepła dla mieszkańców. W ich opinii widmo zwolnienia ciąży nad około 30 tys. osób, które są zatrudnione w energetyce. Negatywne skutki odejścia od energetyki węglowej odczuje natomiast około 660 tys. mieszkańców miast takich jak Jaworzno, Kozienice, Ostrołęka czy Rybnik.
Minister klimatu Paulina Hennig-Kloska zapewniała w rozmowie z dziennikarzem RMF FM, że "proces transformacji musi być procesem sprawiedliwym".
I to jest możliwe, bo transfer technologii może iść w parze z transferem kompetencji ludzi, którzy zajmują się wytwarzaniem energii - wskazywała polityk.