Stare, zapomniane i uszkodzone neony trafiają do pracowni Dominika Tokarskiego w Bytomiu. To tam odzyskują swój blask, a raczej... światło.

REKLAMA

Stare neony znalazły nowy dom w Bytomiu. Do pracowni Dominika Tokarskiego trafiają zapomniane, uszkodzone neony, by odzyskać swój blask. Choć lokal w Bytomiu jest nowy, Tokarski ratuje neony już od wielu lat.

Ratuję neony przed wyrzuceniem na śmietnik i przed zapomnieniem. W wielu przypadkach są to resztki napisów z lat 70. i 80. Uratowałem w swojej pracy kilkadziesiąt neonów. W 2018 r. ponad 20 dużych napisów przekazałem do Muzeum Śląskiego i one są obecnie w zasobach tej instytucji i tam już zostaną. Po przerwie mam już w pracowni w Bytomiu kilkanaście napisów - mówi Dominik Tokarski.

W pracowni Dominika Tokarskiego "czekają na drugie życie" m.in. neon, który rozświetlał bytomską halę peronową, czy szyld PSS Społem - zdobiący kiedyś bytomski supersam.

To jest pracownia, która jest magazynem, gdzie mogę zbierać i pokazywać to, co już udało się uratować. Docelowo chciałbym na początku w dwóch miastach metropolii: Katowicach i Bytomiu stworzyć takie ściany szczytowe w przestrzeni miejskiej, z tymi uratowanymi neonami, żeby znowu świeciły - mówi Tokarski.

Jak podkreśla pasjonat, Katowice kiedyś słynęły z neonów.

Katowice były polskim Las Vegas w latach 60. i 70. Po wprowadzeniu rządowych rozporządzeń z 1956 roku, przystąpiono do neonizacji kraju i Katowice były jednym z takich miast, gdzie ta neonizacja przybrała bardzo szeroką skalę - tłumaczy Dominik Tokarski.

Jak dowiedziała się reporterka RMF FM Anna Kropaczek, w pracowni Fundacji Neon Katowice przy ul. Orląt Lwowskich w Bytomiu będą organizowane wydarzenia, podczas których mieszkańcy i turyści zobaczą odrestaurowane neony.